- Zostawię was samych. - warknąłem, ruszając na górę, aby się czymś zająć. Byłem wystarczająco zraniony w ostatnim czasie, ale to i tak było za mało. Powinienem dostać jeszcze bardziej po tyłku. Nic nie układało się tak, jakbym chciał. Soleil uciekła, wróciła, została zgwałcona, a teraz Alex. - Ja pierdole.
Jęknąłem w duchu, uderzając pięścią w ścianę. Potrzebowałem zrobić coś, co pomoże mi się rozluźnić. Tak więc, wybrałem numer Thomasa. A przy okazji, ja też musiałem wszystko z siebie wyrzucić. Wychodząc z domu, poinformowałem Soleil, że wrócę za kilka godzin, ona tylko kiwnęła głową i w najlepsze rozmawiała z Alexandrem. Thomas czekał na mnie przed budynkiem, w którym mieszkałem obecnie. Zszedłem tylko na parking po motor i byłem gotowy. Dotarliśmy do knajpy, w której kiedyś bywaliśmy non stop. Po odejściu Soleil, sprzedałem wszystkie swoje kluby.
- Czemu jesteś taki przygnębiony, stary? Co jest? - zapytał mój najlepszy przyjaciel i klepnął mnie lekko w plecy. Westchnąłem, rozmasowując skronie.
- Przyjechał Alex, mój kuzyn. Soleil i on byli kiedyś w sobie zakochani. Mnie nie pozwala się dotknąć, a co dopiero przytulić. Jego zaakceptowała od razu. Jestem wkurwiony i zazdrosny. - fuknąłem, upijając łyk piwa.
- Myślałem, że każdego faceta będzie traktowała z dystansem. Próbowałeś z nią o tym gadać?
- Nie, od razu wyszedłem, bo nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Jestem o nią cholernie zazdrosny.
- Może chcą nadrobić dawne czasy. Poczekaj trochę i nie wyciągaj pochopnych wniosków, bo to bezsens.
*
Gdy wróciłem do domu, nie zastałem nikogo. Na lodówce wisiała kartka z napisem 'wrócę za jakiś czas, jestem w kinie'.
- Zajebiście. - chciało mi się wyć. I to dosłownie. Jak mogłem nie wyciągać pochopnych wniosków, skoro ona robiła coś takiego? Wszystko się psuło. Z dnia na dzień było coraz gorzej, choć nie wiedziałem, że tak może być. Byłem w totalnym dołku, a co najlepsze, nie wiedziałem, co robić. Wybrałem numer swojej dziewczyny, ale nie raczyła odebrać telefonu. Po chuj on tu przyjeżdżał? Westchnąłem boleśnie, wspinając się po schodach na górę. Alkohol szumiał mi w głowie. Dlaczego to ja miałem odpowiadać za wszystko? Dlaczego ja miałem unosić cały ciężar? Dlaczego to mnie właśnie unikała? Może to była najlepsza wymówka? Może po prostu przestała mnie kochać? Nigdy bym tego nie przeżył. Soleil była miłością mojego życia. I żadna inna kobieta nie mogłaby jej zastąpić. Nie czekając na nią, poszedłem spać. Nie brałem nawet prysznica. Byłem zbyt zmęczony. I przez ilość wypitego alkoholu, a także przez wszystkie dotychczasowe sytuacje.
/Z perspektywy Soleil/
W penthousie byłam około godziny 2 w nocy. Alex odprowadził mnie pod same drzwi. Był bardzo troskliwy i słodki, jak za dawnych czasów. W drodze powrotnej zastanawiałam się, czy Zayn jest już w domu. Dziś po raz pierwszy poczułam się zupełnie inaczej. Kochałam Malika najbardziej na świecie, ale dzisiejszy dzień pokazał mi, że to, co robiliśmy, stawało się już rutyną. Oczywiście nie zamierzałam odchodzić od mulata. Tylko on się dla mnie liczył. Ale potrzebowałam więcej przestrzeni. Chciałam spotykać się ze znajomymi. Ani razu nie pomyślałam o Patricku. Dlaczego, gdy Zayn mnie dotyka, widzę tylko jego? Boję się go, choć nie powinnam. Może to on ściąga te wszystkie problemy na nas? Nie, nie, to niemożliwe. Zayn jest idealny. Przed pójściem do łóżka, wypiłam szklankę wody. Postanowiłam, że powiem chociaż dobranoc brunetowi. Szukałam go w każdej z sypialni, co było udręką, bo było ich, aż 7. Zastałam go śpiącego w ostatniej. Powoli wdrapałam się na wielkie łóżko i nachyliłam się nad nim. Opuszkami palców odgarnęłam włosy opadające na jego czoło, a następnie delikatnie potarłam jego zarost. Tak strasznie mi na nim zależy. Ucałowałam jego skroń. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy położyć się obok niego, chociaż na chwilę. Objęłam jego ciało jednym ramieniem i wtuliłam się w jego umięśnione plecy.
- Kocham cię, So. - usłyszałam jego szept. Nie miałam pojęcia, że nie śpi, ale szczerze mówiąc, bardzo mnie to ucieszyło. Zayn odwrócił się do mnie przodem i pomimo mroku panującego w pokoju, widziałam, jak się uśmiechnął.
- Ja też cię kocham. - odszepnęłam.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi. - powiedział i uniósł się na łokciu. Odniosłam wrażenie, że chce mnie pocałować, więc przysunęłam swoje usta do jego ust. Przed oczyma znowu stanął mi Patrick, chciałam się cofnąć, ale Zayn przytrzymał mnie mocno przy sobie. - Dlaczego tylko we mnie widzisz Patricka?
- Nie wiem, Zayn. Nie mam pojęcia. Boję się, że zrobisz to samo. Chociaż wiem, że nigdy mnie nie skrzywdzisz. To jest nienormalne.
- Nie mógłbym tego zrobić. Jesteś moją miłością i nigdy nie chciałbym cię skrzywdzić. Chcę cię chronić przed każdym, kto mógłby to zrobić. Jestem zazdrosny o Alexa.
- Co? Dlaczego? Bo spędziłam z nim jeden dzień?
- Kto przylatuje z drugiego końca, żeby z kimś pobyć? Soleil, spędziłaś z nim cały dzień, nie zwracając na mnie uwagi.
- Przestań, Zayn. Jesteś jedyną osobą, którą kocham i chcę, aby było wszystko między nami dobrze.
- Sam nie wiem, So. Może między nami już nie będzie tak, jak wcześniej.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam, nerwowo pocierając ramiona.
- Jest ci zimno? - spojrzał na mnie, a następnie okrył moje ciało kołdrą. Przewróciłam teatralnie oczyma. - Chodzi mi o to, że teraz jest inaczej. Nadal cię kocham, ale widzę, że coś się zmienia. Nie chcesz mnie dotykać, ale możesz przytulać się do innego faceta. Tęsknię za tobą, Soleil. Bardzo za tobą tęsknię.
- Zayn, nic nie jest inaczej. Muszę przezwyciężyć swoje lęki. Wtedy wszystko wróci do normy.
***
Rozdział mega krótki, wiem. Ale nie mam pomysłu na to opowiadanie. Historia Soleil i Zayna mocno mnie nudzi i nie chcę jej już prowadzić. Może za jakiś czas do niej wrócę, ale niczego nie obiecuję. Nie mam ochoty nawet pisać tego opowiadanie dalej. Było, minęło i tyle.
TERAZ JESTEM NA:
BOYFRIEND
CONFIDENT
- Ja też cię kocham. - odszepnęłam.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi. - powiedział i uniósł się na łokciu. Odniosłam wrażenie, że chce mnie pocałować, więc przysunęłam swoje usta do jego ust. Przed oczyma znowu stanął mi Patrick, chciałam się cofnąć, ale Zayn przytrzymał mnie mocno przy sobie. - Dlaczego tylko we mnie widzisz Patricka?
- Nie wiem, Zayn. Nie mam pojęcia. Boję się, że zrobisz to samo. Chociaż wiem, że nigdy mnie nie skrzywdzisz. To jest nienormalne.
- Nie mógłbym tego zrobić. Jesteś moją miłością i nigdy nie chciałbym cię skrzywdzić. Chcę cię chronić przed każdym, kto mógłby to zrobić. Jestem zazdrosny o Alexa.
- Co? Dlaczego? Bo spędziłam z nim jeden dzień?
- Kto przylatuje z drugiego końca, żeby z kimś pobyć? Soleil, spędziłaś z nim cały dzień, nie zwracając na mnie uwagi.
- Przestań, Zayn. Jesteś jedyną osobą, którą kocham i chcę, aby było wszystko między nami dobrze.
- Sam nie wiem, So. Może między nami już nie będzie tak, jak wcześniej.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam, nerwowo pocierając ramiona.
- Jest ci zimno? - spojrzał na mnie, a następnie okrył moje ciało kołdrą. Przewróciłam teatralnie oczyma. - Chodzi mi o to, że teraz jest inaczej. Nadal cię kocham, ale widzę, że coś się zmienia. Nie chcesz mnie dotykać, ale możesz przytulać się do innego faceta. Tęsknię za tobą, Soleil. Bardzo za tobą tęsknię.
- Zayn, nic nie jest inaczej. Muszę przezwyciężyć swoje lęki. Wtedy wszystko wróci do normy.
***
Rozdział mega krótki, wiem. Ale nie mam pomysłu na to opowiadanie. Historia Soleil i Zayna mocno mnie nudzi i nie chcę jej już prowadzić. Może za jakiś czas do niej wrócę, ale niczego nie obiecuję. Nie mam ochoty nawet pisać tego opowiadanie dalej. Było, minęło i tyle.
TERAZ JESTEM NA:
BOYFRIEND
CONFIDENT