- Tęskniłem za tą twoją idealnością. - wyszeptał Malik i poprowadził mnie do swojego samochodu. - Gdzie chcesz zjeść śniadanie?
- W zasadzie nie jestem głodna. Mam ochotę tylko i wyłącznie na kawę.
- Nie ma mowy. Musisz coś jeść, bardzo schudłaś. - mężczyzna zacisnął usta w prostą linijkę, a następnie potrząsnął głową.
- Dobrze, Zayn. Nie zadręczaj się tym. - wiedziałam, o czym myśli. Obwiniał się, że to przez niego wyniknęła sytuacja z Jeremym. Ja byłam po prostu pionkiem w grze tego psychola. Delikatnie potarłam palcami kolano mulata i uśmiechnęłam się pokrzepiająco, co odwzajemnił. Po zjedzonym śniadaniu, wybraliśmy się na oglądanie mieszkania. To był dla nas duży krok. Nawet ogromny.
- Dzień dobry, panie Malik, panno Kellan. - usłyszałam z ust przedstawiciela nieruchomości. Penthouse od samego początku zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jednak to cena grała tu główną rolę. Było za drogie. Zayn zdawał się tym nie przejmować. Może to i lepiej. Oglądał mieszkanie z ogromnym zaciekawieniem.
- Bierzemy. - oznajmił Zayn i zerknął na mnie.
- Co?
- Nie podoba ci się? - spytał mój chłopak, po czym objął mnie w pasie. - Jest dla nas stworzone. Zaczniemy tu od nowa. Weźmy je. Wiem, że ci pasuje.
- Zayn, jest za drogie. - mruknęłam cicho, bawiąc się jego krawatem.
- Pieniądze to najmniejszy problem.
- Mam inne zdanie na ten temat. - westchnęłam, a on spojrzał na mnie błagalnie. - Dobrze, bierzemy je.
Chłopak przywarł swoimi ustami do moich. Nie rozumiałam, dlaczego to wszystko sprawiało mu tak ogromną radość. Ale jeśli on był szczęśliwy, to ja również.
*
- Jak to kupiliście mieszkanie? - wykrzyknęła rodzicielka Zayna. Moja, jak zwykle siedziała w ciszy. Ona zawsze taka była. Cierpliwie znosiła wszystko to, co robię. Wiedziała, że jestem dorosła i w końcu przyjdzie czas na to, bym zajęła się własnym życiem.
- Daj im spokój, Trish. To dobre dla ich związku. - wymamrotała moja matka, przeglądając katalog z ubraniami, które były uszyte przez ich firmę.
- Jak ja mam im odpuścić? Zayn, o czym ty myślisz? Soleil dopiero wróciła. Skąd wiesz, że będzie tak samo, jak wcześniej? Wydałeś pieprzony milion na waszą zachciankę.
- To ja chciałem to mieszkanie, Soleil twierdziła, że jest za drogie. Ona jest jedyną osobą, którą mogę kochać, mamo. Musisz to w końcu zrozumieć. My jesteśmy nierozłączni. - mruknął brunet i cmoknął czubek mojej głowy.
- Chociaż ona racjonalnie myśli w tym związku. Zastanów się jeszcze nad tym.
- Nie będę się nad niczym zastanawiał. Soleil to kobieta mojego życia i będę robił, jak chcę.
- Skończ, Trish. - fuknęła moja matka, za co podziękowałam jej wzrokiem. - Dziś wieczorem jest bal na cześć naszej firmy. Macie się stawić, oboje.
- Będziemy. - odpowiedzieliśmy zgodnie, po czym wesoło się zaśmialiśmy. Oznajmiłam Zaynowi, że wracam do domu, aby się przygotować, a on skinął głową. Miał się w tym czasie spakować, abyśmy tę noc mogli spędzić już w naszym nowym domu. To będzie niesamowite doświadczenie. Postanowiłam, że ubiorę na siebie dziś czerwoną suknię, która idealnie przylegała do mojego ciała, a w połowie łydek, zaczynała się delikatnie rozkloszowywać. Zrobiłam sobie loki, a następnie pomalowałam od nowa. Umyłam zęby i byłam gotowa. Już wcześniej spakowałam walizki. Teraz musiałam dorzucić kilka rzeczy, których wcześniej nie zdążyłam umieścić w torbie.
- Wyglądasz perfekcyjnie, jak zawsze zresztą. - przywitał mnie mój mężczyzna i mocno mnie pocałował. Zassałam delikatnie jego język, a on zamruczał. - Nie rób tak, bo nie zdążymy na bal, a tę noc spędzimy tu, a nie w naszym wspólnym łóżku.
- Kocham cię, Zayn. - szepnęłam i ucałowałam czubek jego nosa.
- Ja ciebie też kocham, maleńka. - bardzo mi tego brakowało.
*
- Miło mi cię widzieć, Soleil. Wyrosłaś na piękną kobietę. - usłyszałam z ust przyjaciela mojej matki. Schlebiało mi to, ale i tak miałam ochotę przewrócić oczyma. Uśmiechnęłam się w podzięce i mocniej ścisnęłam dłoń Malika. - Kim jest ten młody mężczyzna?
- To mój chłopak, Zayn Malik. Zayn, to jest Edward Price. - przedstawiłam ich sobie. Z racji tego, że zaczęli rozmowę o ostatnim meczu, zostawiłam ich i podążyłam do baru. Poprosiłam o lampkę wina. To była zbyt elegancka impreza, abym zadowalała się drinkami.
- Cześć, Leil. - rzucił chłopak, który kiedyś się przyjaźnił z Zaynem. Pamiętałam go, bo Malik wiele mi o tym opowiadał. Westchnęłam cicho i z gracją upiłam łyk wina.
- O ile dobrze pamiętam, nie znamy się. Jesteś wrogo nastawiony do Zayna, więc do mnie też.
- Do ciebie nic nie mam. Swoją drogą, zajebiście wyglądasz w tej sukience.
- Czego ty chcesz? - warknęłam, mocno odstawiając kieliszek na bar. Uniosłam sukienkę i planowałam opuścić to miejsce, ale Patrick mocno ścisnął mój nadgarstek. - Puść mnie.
GDZIE JEST ZAYN?
- Chcę ciebie. I ciebie dostanę. - chłopak pociągnął mnie za sobą. Nie chciałam krzyczeć, nie zamierzałam robić wstydu. To byłoby chore. Czy nikt nie widział, że potrzebuję pomocy? Patrick wepchnął mnie do jednej z kabin toaletowych i rozdarł moją sukienkę. Łzy cisnęły mi się do oczu, wrzeszczałam. Nikt nie przyszedł. Materiał moich majtek również nie na długo był bezpieczny. Wszedł we mnie. Jednym, gwałtownym ruchem. Płakałam. Krzyczałam. Błagałam o jakąkolwiek pomoc.
- Soleil? Skarbie, gdzie jesteś? - słyszałam, jak zagląda do każdej z kabin. Pociągnął za drzwi tej, w której byłam z Patrickiem, ale one były zamknięte. Patrick nie przestawał. Pieprzył mnie mocno. Mój płacz zamienił się w cichy skowyt. - Ja pierdole.
To był ostatnie słowa, jakie usłyszałam. Przed oczami miałam ciemność. Zsunęłam się na kafelki i mocno uderzyłam głową o podłogę.
/Z perspektywy Zayna/
To był istny koszmar. Moją dziewczynę zabrała karetka. Druga przyjechała po zmasakrowanego Patricka. Myślałem, że zabiję tego skurwiela. Jak mógł zrobić coś takiego? So na to nie zasłużyła. Wiedział, że to mój najsłabszy punkt, dlatego postanowił w niego uderzyć. Wiedziałem też, że przysłał go Jeremy. Ten sukinsyn nigdy nie odpuszcza. Gdybym wiedział, że on tu jest, nigdzie nie puściłbym jej samej. Mama Soleil płakała, a moja żegnała gości. Chciała pocieszyć swoją przyjaciółkę, ale cóż. Wsiadłem do samochodu, który przyprowadził kamerdyner i ruszyłem do szpitala. Stanąłem przy recepcji, chciałem uzyskać jakieś informacje. Głupia pielęgniarka tylko wpatrywała się we mnie, jak w obrazek.
- Halo, pytałem o coś. Przed chwilą przywieziono tu moją dziewczynę, Soleil Kellan. Gdzie ona jest?
- Prze-przepraszam. Jest na drugim piętrze, w sali 101. Musi pan z-zaczekać w poczek-kalni... - nie dałem jej skończyć. Nie będę czekał w jakiejś cholernej poczekalni. Musiałem wiedzieć, co z nią.
***
To się porobiło. 10 KOMENTARZY - KOLEJNY ROZDZIAŁ.
Gwałt no aż jestem zaskoczona
OdpowiedzUsuńJestem mile zaskoczona takim niespodziewanym zwrotem akcji
OdpowiedzUsuńFajna jest ta Twoja nieprzewidywalność
OdpowiedzUsuńZajebiste kobieto zaczęłam dzisiaj czytać całość opowiadania i strasznie mnie wciągnęło oby tak dalej
OdpowiedzUsuńMuszę Ci przyznać że nie jestem fanką opowiadań ale to jest naprawdę ciekawe *.*
OdpowiedzUsuńCiekawość mnie zżera co będzie dalej
OdpowiedzUsuńJedna z dziewczyn poleciła mi to opowiadanie i szczerze mówiąc jestem jej ogromnie wdzięczna bo na prawdę warto
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak teraz zachowa się Zayan no i jak będzie teraz wyglądał ich związek ^^
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w twoim opowiadaniu to że nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć co się stanie. Nie patrz na krytykę tylko rób to co Ci wychodzi bo naprawdę to opowiadanie jest warte każdego wysiłku. Nie patrz również na liczbę komentarzy bo to nie odzwierciedla wszystkiego warto jest mieć kilka zaufanych osób.
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem Twoją stałą czytelniczką miałam styczność z Twoim opowiadaniem o Bieberze i kilkoma innymi ale śmiało mogę stwierdzić, że to opowiadanie uznaję za jedno z najlepszych :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń