czwartek, 10 lipca 2014

II. Rozdział osiemnasty.

Wróciłam do Londynu jakiś miesiąc później. Rok szkolny niedawno się zaczął, a ja i tak miałam już nadto opuszczone. Moja mama bardzo się ucieszyła, gdy mnie zobaczyła. Jedyne, czego bałam się w tej chwili, to spotkanie z Zaynem. Nie miałam żadnych wiadomości o nim. Trish chciała być fair wobec jego i mnie. Więc nie mówiła mu nic o mnie, a także mnie nic o nim. Trochę byłam zawiedziona. Alf wspominała coś o tym, że spotyka się z niejaką Stellą, która dołączyła do naszej szkoły. Nie byłam zła. Sama wybrałam taką drogę, to ja go zostawiłam, więc miał prawo, aby ułożyć sobie życie na nowo. Wróciłam do swojego naturalnego koloru włosów. Weszłam do pokoju, w którym wszystko było poustawiane tak, jak wtedy, gdy byłam tu ostatni raz. Wzięłam długi prysznic, w swojej ukochanej wannie, po czym założyłam na siebie białą bluzkę, która odkrywała mój brzuch, a także czarne, materiałowe spodenki z wyższym stanem. Upięłam włosy w kucyk, a po chwili zrobiłam sobie lekki makijaż. Dziś był czwartek, więc powinnam zgłosić się już do szkoły po nowy plan i kod do szafki. Nie cierpię takich rzeczy. Przed wyjściem ubrałam białe trampki i cieniutką kurtkę.
- Tak się cieszę, że cię widzę. - zawołała radośnie Alfie, mocno mnie przytulając. Uwielbiałam tą dziewczynę za wszystko i za nic. Odwzajemniłam uścisk, chowając twarz w jej ramionach. Nie chciałam, aby ktokolwiek mnie poznał. Jednak to było idiotyczne, ponieważ i tak zaraz będę musiała wrócić do szkoły. Dodatkowo, jestem nadal w klasie z Zaynem. Cholera. - Ukryj się bardziej, Zayn idzie.
Zdrętwiałam. On tu jest, a ja nie mogę nawet na niego zerknąć? To koszmarne. Serce mocno mi się zacisnęło. Oddychałam nadzwyczaj cicho, do czasu, gdy moja przyjaciółka powiedziała, że już po wszystkim. Uniosłam głowę nad jej ramię i wtedy go ujrzałam. Odwrócił głowę i wpatrywał się we mnie. Czym prędzej odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Dziewczyna, która towarzyszyła Zaynowi, patrzyła na niego ze zdziwieniem. Ale nie zawracałam sobie tym głowy. Musiałam wrócić, jak najszybciej do domu.
- Soleil, stój. - usłyszałam potężny, męski głos, niedaleko siebie. Mimo to, nadal przebierałam nogami tak szybko i zwinnie, jak tylko dawałam radę. Dobrze, że ubrałam dziś trampki. Ledwo przekroczyłam próg szkoły, byłam już w powietrzu. Zaklęłam pod nosem i spojrzałam w dół. Malik przyciskał mnie mocno do swojego ciała i uśmiechał się łobuzersko. Tak bardzo go kocham. - Wróciłaś.
Pokiwałam tylko głową, bo na nic innego nie miałam siły. On nadal był idealny. Linię jego szczęki pokrywały drobne włoski. Kochałam tę wersję Zayna.
- Zayni, kto to jest? - spytała dziewczyna, która pojawiła się obok nas. - Puść ją i chodźmy, kochanie.
- Spierdalaj, Stell. - fuknął i ostrożnie posadził mnie na ławce przy schodach. Zawsze był taki kochany tylko dla mnie. Do mnie miał największy szacunek. Nieśmiało wsunęłam swoje dłonie w jego. Mężczyzna niespodziewanie się pochylił i mocno wpił w moje usta. Jęknęłam z wrażenia. Miałam ochotę się uśmiechać i już nigdy nie przestawać. On jedyny mógł mi dawać radość w życiu. Nikt inny nigdy go nie zastąpi. - Kocham cię, So.
- Ja ciebie też kocham, skarbie. - szepnęłam, opierając czoło o jego czoło.
- Nie zostawiaj mnie nigdy więcej. - wymruczał, jeszcze raz muskając moje usta. Uśmiechnęłam się przepraszająco i objęłam jego szyję. Zayn klęknął, położył głowę na moim ramieniu i cicho załkał. - To był koszmar. Życie bez ciebie, jest niczym.
- Tak bardzo cię przepraszam. To była najgorsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Już nigdy nie odejdę.
- Nie puszczę cię. Jeremy jest w więzieniu, Emily wróciła do ojca. Nikt nie wie, gdzie jest Victoria i Claire. Podobno wyjechały.
- Nawet, gdy wrócą, to nie ucieknę. Bardzo się wtedy bałam, Zayn. Nie o siebie, a o ciebie. Oni chcieli cię skrzywdzić.
- So, przestań. To ja powinienem lepiej o ciebie dbać i zapewnić ci wszystko, co najlepsze. Muszę wracać teraz na lekcje, bo mam poprawę. Ale przyjdę po ciebie wieczorem i wyjaśnimy to, co trzeba, okej?
Pokiwałam głową i pożegnałam się z Zaynem. Okej, muszę wyglądać dla niego, jak najlepiej. Szybko wróciłam do domu i wyprostowałam włosy. W garderobie wybrałam granatowe, materiałowe spodnie, które sięgały mi przed kostki, a do tego jasny, luźny t-shirt. Wyglądałam całkiem przyzwoicie. Ogarnęłam swoją sypialnię. Była już 15. Malik mógł pojawić się w każdej chwili. Kiedy usłyszałam nawoływania mamy z dołu, wiedziałam, że moja miłość już tu jest.

*

- Kocham twoje oczy, wiesz? - spytał mulat, przyciskając mnie do swojego ciała. Opuszkami palców gładził moje odkryte ramiona. Uśmiechnęłam się i ucałowałam jego wargi. Leżeliśmy już tak od kilku dobrych godzin i po prostu cieszyliśmy się sobą. To było wspaniałe. Był znów tak blisko. - Soleil, zamieszkajmy razem.
Spojrzałam na niego zdezorientowana, unosząc się lekko na łokciach.
- Skąd ten nagły pomysł?
- Kocham cię. Jesteśmy dorośli, możemy zacząć się usamodzielniać. To dobrze na nas wpłynie.
- Nie wiem, czy spodoba się to naszym rodzicielkom.
- Mają świetne relacje. Mogłyby sprzedać jeden z domów i zamieszkać razem. - zaproponował, opiekuńczo całując mnie w czoło.
- Właściwie, nie mam nic przeciwko. Może poszukajmy czegoś, hm?
Brunet wstał z łóżka i zgarnął mojego laptopa z biurka. Mama kupiła go jakiś czas temu, a ja nie miałam czasu nawet do niego zajrzeć.
- To musi być jakaś bezpieczna okolica, musimy mieć blisko do szkoły i do znajomych, penthouse musi być zadbany. - zaczął wymieniać Malik, a ja wpatrywałam się w niego ze zdziwieniem. Nie zwracałam nawet uwagi na to, jak szybko przerzuca strony. - Spójrz, ten jest idealny.
- Żartujesz? Mamy włożyć tyle kasy w mieszkanie, z którego będziemy korzystać do końca szkoły.
- Nie, aniele. Będziemy tu mieszkać o wiele dłużej.
- Idziesz na studia do Nowego Jorku. Co będę robiła sama w 9 pomieszczeniach? - spytałam, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Przecież nie będę ciągle siedział tam. Będę do ciebie przyjeżdżał. W każdy weekend. Nie wyobrażam sobie innego wyjścia. A poza tym, może gdzieś blisko też jest uczelnia powiązana z koszykówką.
- Zayn, nie możesz rezygnować ze swoich marzeń dla mnie. Ja będę się spełniać, realizować, a ty będziesz robił coś, na co nie masz tak naprawdę ochoty. Nie zgadzam się na to.
- Cicho, So. Jutro możemy jechać obejrzeć to mieszkanie.
Chcę, by był szczęśliwy, więc jestem zdolna zgodzić się na wszystko. Muszę wynagrodzić Zaynowi jakoś moją nieobecność, a wiem, że to dobra opcja.

***
Przepraszam, że tak krótko, ale chciałam coś koniecznie dodać. Jak widzicie, wracam do tego opowiadania. Komentujcie. Chciałabym wiedzieć, ile czytelników zostało. Jak mijają wam wakacje?

3 komentarze:

  1. Piękne:) Czekam z niecierpliwością na kolejną część. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem twoją a ogromną fanką cieszę się że kontynuujesz to opowiadanie. A co to treści jest idealna. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że wróciłaś do tej historii

    OdpowiedzUsuń