wtorek, 15 lipca 2014

II. Rozdział dwudziesty.

Soleil obudziła się następnego dnia, jakoś w godzinach południowych. Cieszyło mnie chociaż to. Lekarz nie wiedział, jak głębokie mogą być urazy psychiczne. Wiedziałem, że nie chce jeść. Była po prostu załamana. Spędziłem tu całą noc i byłem bardzo zmęczony, ale świadomość, że się wybudziła, podnosiła mnie na duchu. Gdy lekarz opuścił salę, poderwałem się z niewygodnego krzesła.
- Co z nią? - spytałem, pocierając palcami udo.
- Nie jest źle. Rana na głowie nie wygląda tak strasznie. Dziewczyna nie chce jeść, ale to normalne. Będziemy podawali jej leki uspokajające.
- Mogę do niej wejść? - zadałem mu kolejne pytanie, a on spojrzał na mnie, jak na kretyna. Chciałem tylko zobaczyć Soleil.
- To kiepski pomysł. Ona na razie odrzuca każdego. Nie chce rozmawiać.
Nie zwracając uwagi na faceta w białym kitlu, wszedłem powoli do sali, aby nie przestraszyć blondynki. Miała zamglony wzrok i wpatrywała się w okno, które do połowy było przysłonięte tanią żaluzją.
- Maleńka. - szepnąłem, stojąc przy drzwiach. Nie wiedziałem, jak zareaguje. Zerknęła na mnie. Przez chwilę nawet miałem wrażenie, że się uśmiecha.
- Zayn. - powiedziała tak cicho, że ledwo zdołałem ją usłyszeć. Potrząsnęła nagle głową i zacisnęła powieki. - Wyjdź, proszę.
- Soleil, nie odtrącaj mnie. Poradzimy sobie, zobaczysz.
- Zayn, wyjdź. Zostaw mnie samą. - fuknęła. Dopiero teraz zauważyłem, że ma zachrypnięty głos.
- So, błagam cię. Wiem, że to trudne, nawet bardzo, ale to ja, Zayn. Wiesz, że cię nie skrzywdzę. Aniołku... - wolnym krokiem podszedłem do niej. Próbowałem ująć jej dłonie, ale zabierała je. Nie wiem nawet, kiedy zaczęła krzyczeć. Do sali wparowali lekarze, wraz z dwoma ochroniarzami, którzy siłą wyciągnęli mnie na korytarz. Usiadłem obok swojej matki, oparłem głowę na dłoniach i zacząłem płakać. Miałem dosyć tego wszystkiego, co się działo. Narażałem Soleil na cholerne niebezpieczeństwo. To ja byłem winny wszystkiemu. To przeze mnie ona wiecznie cierpiała. A ja nie miałem już siły. Chciałem się uwolnić od wszystkiego, co się teraz działo.
- Nie płacz, Zayn. Wszystko się ułoży, zobaczysz. Musisz uwierzyć w was.
- Nie dam rady, mamo. Mam już dość. To wszystko jest chore. Nie mogę patrzeć na to, jak ona ciągle przeze mnie cierpi. Musi uciekać, jest poniżana.
- Nie mów tak. Soleil cię kocha i akceptuje z tymi wszystkimi bonusami. Wyjdzie z tego. Daj jej czas. - szepnęła, gładząc moje plecy.
- Jestem cholernym egoistą. Mam ją i czerpię korzyści tylko dla siebie. Mogłem jej nie zatrzymywać teraz przy sobie.
- Zayn, Soleil jest w tobie zakochana po uszy. To, co się dzieje, nie jest twoją winą. Nie jest niczyją winą. - rzuciła matka blondynki i wręczyła mi kawę z maszyny. - Wróć do domu i odpocznij.
- Nie dam rady spać, gdy wiem, że ona tu jest i się męczy.
- Spróbuj, synku. - wtrąciła się moja rodzicielka. - To ci dobrze zrobi. W następnych dniach będziesz jej bardziej potrzebny. Lekarz powiedział, że pierwszy dzień jest najtrudniejszy. Później będzie chciała z tobą rozmawiać, ale może nie pozwalać się dotykać.
- Mogę zostać jeszcze u ciebie? Nie chcę zaczynać czegoś nowego bez niej.
- Tak, Zayn. To nadal twój dom, pamiętaj o tym.


*

Kolejny dzień przyszedł cholernie szybko. Przyniosłem Soleil kwiaty i poprosiłem lekarza, aby jej je wręczył. To były ulubione kwiaty mojej dziewczyny. Ona nadal nie chciała jechać, a pielęgniarki co rusz podpinały jej nowe kroplówki. Cieszyłem się, że chce brać chociaż leki.
- Panna Kellan chce pana widzieć. - zwróciła się do mnie jedna z pracownic. - Jest zamroczona przez leki, to może dlatego. Proszę być spokojnym, może być niespokojna.
Kiwnąłem głową i ostrożnie wszedłem do środka. Soleil nadal leżała na łóżku i miała na sobie białą, za dużą koszulę. Spojrzałem na nią z troską, a ona się uśmiechnęła. Wiedziałem, że to sztuczny uśmiech, cóż. Usiadłem na krześle obok jej szpitalnego łóżka.
- Przepraszam z-za wczor-raj, Zayn. - szepnęła, szukając mojej dłoni. Westchnąłem cicho, przypominając sobie poprzednią sytuację. Koszmar.
- Nic się nie stało, aniele. Nie zadręczaj się tym. Jak się czujesz?
- Fizycznie nawet dobrze, ciało mnie trochę boli, a psychicznie... Sama nie wiem. Lekarze powiedzieli, że jestem naćpana tymi lekami, dlatego cię do siebie dopuszczam. - zachichotała. Ona naprawdę się zaśmiała. Moje serce urosło za radości. 
- Nie przeniosłem się jeszcze do naszego domu. Czekam na ciebie.
- Jeżeli chcesz, możesz już tam zamieszkać. Nie będzie mi to przeszkadzało. - powiedziała cicho, patrząc na mnie. - Lekarze mówią, że za tydzień będę mogła wyjść. Ale potem będę potrzebowała kontroli psychologa.
- Poszukam kogoś, kto pomoże ci najlepiej, jak będzie umiał.
- Kocham cię, Zayn.
- Ja ciebie też, maleńka.
Po chwili ciszy, Soleil mnie znowu odepchnęła. Zaczęła płakać i prosiła, bym wyszedł. Byłem rozbity na drobne kawałeczki. To istny koszmar. To jest takie trudne.

*

- Jak to, kurwa? Nie obchodzi mnie, że Patrick ma dobrego adwokata. Zgwałcił Soleil i ma iść za to do więzienia. - warknąłem w stronę policjanta, który obecnie siedział w domu moim i blondynki. Byliśmy sami. Chciał ze mną porozmawiać, a to podobno nie mogło czekać, więc postanowiłem go tu zabrać. Choć to nie był zbyt dobry pomysł. Westchnąłem głośno, pocierając palcami nos. Oparłem łokcie o wyspę kuchenną i dokładnie go obserwowałem. Pieprzony policjant siedział w mojej kuchni i jak gdyby nigdy nic, popijał herbatę.
- Staramy się robić, co w naszej mocy. - powiedział niski, pulchny facecik. Jak oni mnie wkurwiają. Jęknąłem na samą myśl, że ten skurwiel może nie ponieść kary.
- Najwyraźniej robicie za mało, skoro ten fiut może wyjść bez niczego. Co, jeśli dopuści się kolejnych przestępstw?
- Wtedy sąd podejmie inną decyzję. To tylko wstępne przypuszczenia. Powinien pan dowiedzieć się więcej o przeszłości tego chłopaka. 
- Zgłoszę to mojemu adwokatowi. I to, kurwa, jest wasze zajęcie. To wy musicie wiedzieć, co on wyrabiał kiedyś. Doprowadzę do tego, żeby poszedł za kratki.
- Rozumiem twoje oburzenie, Zayn. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś stało się Claire. - ach tak, chyba zapomniałem wspomnieć, że ten gbur, to ojciec mojej byłej.
- Właśnie, gdzie ona się podziewa? - zerknąłem na niego, uśmiechając się kpiąco przy tym.
- Dostała kuratora. Chodzi do szkoły specjalnej w Nowym Jorku, tam mieszka jej matka. Zerwała kontakty z Victorią i Jeremym. Ma się całkiem dobrze. - oznajmił, a chwilę później dodał. - Była z tobą taka szczęśliwa. Powinniście znowu być razem. Ona wtedy była całkiem innym dzieckiem.
- Gówno mnie to obchodzi. Niech się cieszy, że nie wniosłem o umieszczenie jej w zakładzie poprawczym, bo tam powinna być w tej chwili. Kocham Soleil i tylko ona mnie interesuje. - warknąłem, uderzając dłonią o blat.
- Ja już pójdę.
To najlepszy pomysł, na jaki do tej pory wpadł. Przewróciłem oczyma i odprowadziłem policjanta do drzwi.
- Do widzenia, Malik. Miej się na baczności.
Skinąłem głową i czym prędzej zamknąłem za nim drzwi.

***
15 KOMENTARZY - NOWY.

16 komentarzy:

  1. Zajebiste ale nie rozumiem po co Ci aż 15 komentarzy skoro każdemu podoba się ta historia

    OdpowiedzUsuń
  2. more, more, more! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam całe opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.. Opowiadanie jest naprawdę interesujące i wciągające, nie rezygnuj z kontynuowania tej historii, ponieważ masz wielu czytelników. Pamiętaj też, że nie każdy czytelnik skupiony na tym, aby przeczytać kolejny rozdział pamięta o pozostawieniu komentarza.. Rób to co kochasz, powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z przedmówczynią warto kontynuować historię chociażby dla garstki stałych czytelników

    OdpowiedzUsuń
  5. Więcej, więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie rozumiem dlaczego czekasz na 15 komentarzy.. nie każdy zostawia komentarz po przeczytaniu tak jak mówiła dziewczyna powyżej.. mimo wszystko opowiadanie piękne i czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest prawdziwa miłość mam nadzieję, że sprawiedliwość dosięgnie Patricka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Również nie rozumiem po co ci tą wyznaczona ilość komentarzy rozumiem że potrzebujesz motywacji do pracy ale nie wiem czy to dobry pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  9. nowy nowy nowy!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne opowiadanie, takie jakie uwielbiam! *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Widać, że Zayan ją kocha no więc oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  12. piękne! czekam na więcej<3<3

    OdpowiedzUsuń
  13. przyjemnie się czyta.. moim zdaniem powinien pojawić się wątek jeszcze innego chłopaka.. chodzi mi o to, że na przykład So poznaje jakiegoś innego chłopaka w szkole, on się w niej zakochuje, zaczynają się przyjaźnić, a Zayn o nią musi walczyć. oczywiście nie musisz posłuchać:))))

    OdpowiedzUsuń
  14. kolejny!!!!!!! :D hahaha

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam wszystkie wątki, w ktrych Zayn jest zazdrosny, ooo:(

    OdpowiedzUsuń
  16. Prowadź tą historię tak jak ty uważasz :D

    OdpowiedzUsuń