piątek, 28 lutego 2014

Rozdział piąty.

W samolocie nasze matki siedziały razem, a ja oczywiście z Zaynem. Bo jakby inaczej. Mulat siedział z książką, którą zawzięcie wertował. On i książka. Pierwszy raz widzę coś takiego na oczy.
- Dlaczego się tak przyglądasz? - spytał, nie odwracając wzroku od lektury. Byłam zdziwiona. Przecież na mnie nie patrzył, to skąd wie, że się na niego gapię?
- Niecodziennie można zobaczyć cię z książką - wzruszyłam beznamiętnie ramionami. Brunet zaśmiał się gardłowo, przez co wzrok wszystkich skupił się na nas, ale jakoś szczególnie mu to nie przeszkadzało.
- Czytam, gdy mam czas. Powinnaś się przespać. Wcześnie wstaliśmy dziś - mruknął opiekuńczo. Wow, Zayn Malik interesował się moim samopoczuciem. Skinęłam głową, wsuwając słuchawki od swojego iPhone'a do uszu. Oparłam głowę o szybę, lecz nim zdążyłam się spostrzec, leżałam na kolanach mojego przystojnego towarzysza. Rozłożył nasze fotele, a następnie pozbył się oparcia, które dzieliło nasze siedzenia. Zwinęłam się w kłębek, przymykając jednocześnie powieki. Zayn ostrożnie gładził moje plecy, przez co jeszcze szybciej zasnęłam. (...) Na miejscu byliśmy 4 godziny później. Nadal leżałam na kolanach Malika, a on nadal gładził moje plecy. Boże, nie chcę, aby znowu udawał kogoś, kim nie jest, bo są tu nasze matki. Wolę jego, prawdziwego Zayna. Przed hotelem, wyciągałam ledwo-ledwo swoje walizki, przy czym znowu pomógł mi mulat. Najpierw zaniósł moje bagaże, a potem wrócił po swoje.
- Dlaczego jesteś dla mnie miły? - zapytałam, unosząc pytająco brew. Wzruszył obojętnie ramionami, a na jego twarzy igrał ten pewny siebie uśmieszek. Dobra, nienawidzę tego. Ten uśmiech, działa mi na nerwy. Jesteś strasznie niezdecydowana, So - skarciłam się w myślach. Torby wciągnęłam do swojego pokoju już sama. Pierwsze, co zrobiłam, to przebrałam się w strój kąpielowy, ubrałam na siebie zwykłą sukienkę. Zabrałam także olejek do opalania i telefon. Chwilę później byłam przy basenie. Zajęłam jeden z leżaków, który był wolny. Odłożyłam telefon na niewielką półeczkę, stojącą przy nim. Niewiarygodnie szybko, pojawił się przy mnie Zayn. Usiadł tuż obok, uśmiechając się zawadiacko. Znowu miał ze sobą książkę. Tym razem tylko miał na sobie spodenki. Jego ramiona, plecy i klatka piersiowa, były cholernie wyrzeźbione. Dotknąć go. Mogłam o tym tylko pomarzyć.
- Chodźmy do wody - wymamrotał, ciągnąc mnie za dłoń.
- Przyszłam się opalać, nie chcę pływać - zaprzeczyłam, próbując wyrwać swoją rękę. Zayn zacisnął nerwowo szczękę, pochylając się nade mną.
- Najpierw pójdziemy do wody, a później grzecznie wrócę z tobą na leżak, w porządku? - kiwnęłam zdezorientowana głową. W basenie wcale nie było tak źle. Przez cały czas wygłupiałam się z Zaynem. Był zupełnie inny, niż w Londynie. W ogóle wydawał się być niesamowicie radosny i zadowolony z tego, że spędza czas ze mną. Byłam trochę zdziwiona jego zachowaniem, gdy przyparł mnie do jednej ze ścian basenu i ułożył swoje duże, męskie dłonie na mojej talii - Tamten typ, gapi się na ciebie, więc cię pocałuję, aby dał ci spokój.
Nie pyta mnie nawet o zdanie i już mnie całuje. Ale to było wspaniałe. Czułam jego wargi na swoich. I o dziwo, nie był to taki zwykły pocałunek. Malik ułożył jedną z dłoni na moim policzku i z każdą chwilą pogłębiał pocałunek, czym byłam zdziwiona. Okej, ostatnio jestem ciągle zdziwiona. Objęłam rękoma jego szyję, poddając mu się całkowicie.

- Co będziemy jeść? - spytałam, stojąc z mulatem przy szwedzkim stole. Był czas na obiad, a ja wręcz umierałam z głodu. Gdybym miała zaczekać jeszcze chwilę, pewnie bym skonała.
- Weźmy spaghetti - burknął w moją stronę, nakładając mi i sobie praktycznie tyle samo.
- Hej, przecież ja tego nie zjem. To stanowczo za dużo.
- Patrząc na ciebie, to ty chyba nic nie jesz - zacisnął usta w prostą linijkę i ruszył w kierunku wolnego stolika. Obiad skonsumowaliśmy w absolutnej ciszy. Kiedy opuszczałam restaurację, zatrzymał mnie ten sam chłopak, którego widzieliśmy przy basenie.
- Chciałem do ciebie zagadać, ale byłaś z jakimś typem. A on nie wygląda za ciekawie - zaśmiałam się melodyjnie, odrzucając włosy na plecy - W każdym bądź razie, jestem Calum. I skoro już go tu nie ma, zapraszam cię dziś na dyskotekę.
- Nadal tu jestem i chętnie do was dołączę - usłyszałam za sobą głos Zayna, a później jego dłonie obejmowały moje ciało. Był spięty i zły. Czyli już zmiana nastroju?
- Wyluzuj, Zayn - mruknęłam, gdy wracaliśmy do pokoju.
- On patrzy na ciebie, jak na mięso, Soleil - zachichotałam pod nosem. Malik przewrócił oczami - To nie jest typ dla ciebie. Jest taki sam, jak Jeremy. Nie chcę, aby coś ci się stało.
- Od kiedy się tak o mnie troszczysz? - zapytałam, zakładając ręce na klatce piersiowej. Byliśmy pod moim pokojem.
- Od teraz. Przestańmy się kłócić - mruknął, opierając się o drzwi do mojego pomieszczenia, czym utrudniał mi wejście do środka.
- Dlaczego?
- Słuchaj, to twoje miasto, ja nie znam nikogo. Chcę spędzić w spokoju te 4 tygodnie i odpocząć od wszystkiego, co dzieje się w Londynie. Ja mam ciebie, ty masz mnie. Dlatego czuję się odpowiedzialny za twoje dobro. Tym bardziej, że jesteś taka niezrównoważona i zbyt łatwo ufasz ludziom.
Ja jestem niezrównoważona? A on to niby co? Ale nie zamierzam się o to kłócić. Ma rację. Wspólny miesiąc i setki kłótni, to nie pasuje. Święty by zwariował. Kiwnęłam głową, przystając tym samym na jego propozycję.
- Co będziemy dziś robić? - spytał, nie zmieniając swojej pozycji. Wiercił mnie wzrokiem, przez co czułam się odrobinę niepewnie.
- Myślałam, że pójdziemy do klubu. Mogę poznać cię ze swoimi znajomymi.
- Dobra. O której? - zadał kolejne pytanie, na co przewróciłam teatralnie oczami.
- O 19, a teraz jeśli możesz, wpuść mnie do pokoju - Malik zaśmiał się cicho i poszedł do siebie. Była już 16, więc postanowiłam zacząć się szykować. Wzięłam długi prysznic. Chciałam dobrze wykorzystać uroki hotelu. Wychodząc z łazienki, nie zauważyłam, że Zayn leży na moim łóżku, dlatego też, słysząc jego głos, podskoczyłam ze strachu.
- Znowu paradujesz przede mną w ręczniku. A to może się źle skończyć, uwierz - powiedział, pewny siebie, jak zwykle. Założył ręce za głowę i obserwował każdy mój ruch.
- Czuję się niekomfortowo, gdy mi się tak przyglądasz - wymamrotałam trochę niewyraźnie, siadając na brzegu łóżka - Nie musimy spędzać każdej chwili razem.
- Niby nie, ale nudziłem się, więc pomyślałem, że coś porobimy. Nie wiedziałem, że zamierzasz się kąpać. Mogłaś powiedzieć, dołączyłbym do ciebie - zaczął się ze mną drażnić. Ekstra. Tylko tego brakowało - Idź się ubierz, Soleil.
Wyjęłam z szafy sukienkę, którą niedawno dostałam od mamy. Nie miała ona ramiączek. Góra była czarna w złote, różnie ułożone, pasy. Natomiast spódnica była minimalnie rozszerzona i falbaniasta. Oczywiście również czarna. Założyłam ją na siebie w łazience, a następnie zabrałam stamtąd prostownicę i wróciłam do Malika.
- Powiedz mi coś o sobie - zaproponowałam, rozczesując włosy szczotką.
- Co byś chciała wiedzieć?
- Najlepiej wszystko. Zawsze wiesz, co powiedzieć. Więc teraz wykorzystaj ten talent - mulat zaśmiał się rozbawiony, jakby miał ku temu powód. Nie uważałam, że to, co powiedziałam, było zabawne. Pokręciłam skonsternowana głową, wzdychając cicho.
- Okej. Nie wiem, gdzie podziewa się mój ojciec, ale podobno pochodził z Indii. Od zawsze mieszkam w Londynie i szczerze go nienawidzę. Mam kilka własnych klubów.
- Masz własny klub? - wyrwało mi się niepotrzebnie. Ale byłam zdziwiona. Zayn i jakiekolwiek interesy? Jezu, to do niego niepodobne. Jednak często nie było go w weekendy w domu.
- Tak. Dlaczego jesteś tym tak zdziwiona? - zapytał, przeczesując palcami mokre włosy. Więc też brał prysznic. Urocze.
- Nie wiem. Myślę, że to do ciebie nie pasuje.
- A co do mnie pasuje, twoim zdaniem, Soleil? - posłał mi ironiczny uśmiech.
- Znam cię trochę od strony, którą zaprezentowałeś mi w Londynie i od tej, którą widzę teraz, na moim łóżku. Śmiem twierdzić, że jesteś taki, jak tutaj. W Londynie po prostu zgrywasz zupełnie innego człowieka. Więc jeśli już sobie kogoś znajdziesz, to chyba będziesz szczęśliwy z tą osobą. Potrafisz być troskliwy i opiekuńczy. Wydaje mi się, że gdybyś dobrał sobie inne towarzystwo, byłbyś całkiem miły.
- Powiedzmy, że taki właśnie jestem - chłopak ucałował moje czoło i poszedł do siebie, aby się przygotować. On nie musiał tego robić. Przecież zawsze wyglądał, niczym bóg. Szczerze mówiąc, to nie chcę, aby którakolwiek z moich koleżanek, przystawiała się do niego. Umyłam dokładnie zęby, a później zrobiłam sobie subtelny, pasujący do sukienki, makijaż. Wsunęłam na stopy złote szpilki, na nadgarstku zapięłam złotą bransoletkę, a na szyi złoty, drobny łańcuch. W uszach miałam złote kolczyki. Chyba nie przesadziłam. Tak mi się wydaje. Napisałam sms'a do kilku moich znajomych. Umówiliśmy się w klubie Downtown. Pamiętam, że gdy jeszcze tu mieszkałam, byliśmy tam stałymi klientami.

Na miejscu byliśmy z Zaynem o 20. Mój nowy przyjaciel wyglądał irytująco seksownie. Miał na sobie luźną koszulkę na ramiączka z czarnym napisem 'Mojo!', ciemne jeansy i czarne vansy. Na głowie miał czarnego full capa z tym samym napisem, który miał na koszulce. Widziałam jego wszystkie mięśnie, jego tatuaże. Każdy to widział. Przedstawiłam Malikowi swoje przyjaciółki, które były wyraźnie zachwycone jego wyglądałem. Każda chciała zrobić na nim, jak najlepsze wrażenie. Odciągnęłam swoją najlepszą i najbardziej zaufaną przyjaciółkę na bok.
- Zayn to twój chłopak? - spytała podekscytowana, co skomentowałam ckliwym uśmiechem.
- Nie, to po prostu kolega.
- Soleil - usłyszałam za sobą ciężki głos Malika. A jemu co odbiło? Odwróciłam się przodem do chłopaka, wzdychając cicho. Nadal był piękny, jednak nastąpiła mała zmiana charakteru.
- Co? - odwarknęłam, zakładając ręce na klatce piersiowej. Sienna rozpłynęła się. Super. Chyba ją zaskoczyło zachowanie mulata. Chłopak chwycił mnie za łokieć i popchnął na ścianę. Syknęłam z bólu.
- Nie tym tonem - nachylił się nade mną i mocno wpił się w moje usta - Jesteś tylko moja.
Później akcja potoczyła się dosyć szybko. Praktycznie cały wieczór, Zayn trzymał mnie przy sobie, jakbym naprawdę należała do niego. Dowiedziałam się, że Malik jest kuzynem mojego najlepszego przyjaciela, Alexa, czym byłam wyraźnie zaaferowana.

***
No i jest 5 rozdział. Pod poprzednim pojawiło się coś o tym, że gdyby ktoś miał bloga, nie wymagałby komentarzy. Okej. Ale ja nie piszę tego dla siebie. Wy to czytacie. Widzę, ile jest wejść, a komentarzy pojawia się maksymalnie 4-5. Jeżeli dalej tak będzie, kończę pisanie. Bo jak już mówiłam, nie robię tego dla siebie. Może dla siebie też, bo to lubię, ale nie muszę tego publikować. Jeśli coś Wam się nie spodoba, śmiało krytykujcie. Miłego wieczoru, kochane.

6 komentarzy:

  1. Rozdział rewelacyjny!
    Wo, pocałowali się! Chcę więcej zazdrosnego Zayna i upartej So! Nie wiem co tu więcej napisać, ale naprawdę ten rozdział jest chyba jednym z moich ulubionych.
    Pisz jak najszybciej nowy rozdział i nie przejmuj się krytyką. Nikt nie pisze bezbłędnie, w moim ff zdarzają się różne potknięcia.
    Strasznie polubiłam Twoje fanfiction, chce więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracam tu i jestem zadowolona z tego, co widzę!
    Rozdział jest zajebisty, trudno mi ująć w słowa to, co czułam czytając go. Naprawdę masz do tego talent i szkoda by było jakbyś go zmarnowała, kończąc pisać. Nawet jakby nikt nie komentował nie poddawaj się, bo z czasem będzie lepiej.
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, zapraszam do siebie na rozdział 4! http://dictator-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział, czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na następny c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział, dodaj już kolejny!

    OdpowiedzUsuń