Nie mam pojęcia, jak znalazłam się w hotelu. Byłam nawet w swoim łóżku, co graniczyło niemalże z cudem. Zostałam solidnie upojona alkoholem zeszłej nocy. Podniosłam się ociężale, przecierając zaspane oczy. I to był błąd. Na moich dłoniach został makijaż, którego nie zdołałam zmyć. Pobiegłam czym prędzej do toalety, zmyłam wszystko z siebie i splotłam włosy w niedbałego koka. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam na siebie zwykły biały t-shirt, jeansowe spodenki i białe conversy. Pomalowałam się lekko i udałam się do pokoju Zayna. Może on będzie coś wiedział? Nie otwiera, pewnie go nie ma. Cóż. Postanowiłam pójść i coś zjeść, bo w moim żołądku, głód siał istne spustoszenia. Był tam. Mój piękny Malik, oh. Chyba za bardzo się rozczulam. Jadł tosta, pił czarną kawę i czytał książkę, nie zwracając uwagi na te wszystkie spojrzenia dziewczyn. Okej, jest głównym powodem westchnięć w restauracji i nawet tego nie dostrzega? Usiadłam przy jego stoliku, a on nawet na mnie nie zerknął.
- Zjedz coś, Soleil. Sugeruję, że jesteś wycieńczona po tej imprezie. Przesadziłaś z alkoholem - co ty, serio? Naprawdę, nie wiedziałam. Do tej pory odczuwam efekty swojego upojenia.
- Nie jestem głodna - odparłam szybko i przeszłam do drugiej części swojej wypowiedzi - Jak znalazłam się w swoim pokoju?
- Zjedz coś, dopiero wtedy pogadamy - zabrałam z jego talerza jeden tost. Był chyba nawet zadowolony - Okej, przyprowadziłem cię. Powiedziałem, że będę o ciebie dbał, więc zamierzam się tego trzymać, tak?
- Chyba tak - wzruszyłam bezwiednie ramionami - Skąd znasz Alexa?
- To mój kuzyn - mruknął, upijając łyk kawy. Zrobiłam to samo. Oczywiście, z jego kawą. Po swoją nie zdążyłam jeszcze pójść - Weź ją sobie. A kim dla ciebie on jest?
- Jest moim, uhm, przyjacielem - burknęłam, kończąc jeść tost.
- Wiem, że byłaś, a może i jesteś w nim zakochana. On w tobie też jest - uśmiechnął się, spoglądając na mnie znad książki. Przygryzłam lekko dolną wargę.
- Tak, kochałam go, ale nigdy mu o tym nie powiedziałam. Nie chcę, aby wiedział.
- Ale on wie.
- Skąd?
- Nie wiem skąd. To widać, że nadal ci na nim zależy - powiedział, zamykając książkę.
- Nie zależy mi tak, jak kiedyś. Nieważne - machnęłam ręką - Dziś wieczorem jest mecz Lakersów. Chciałbyś pójść?
- Jasne - objął mnie ramieniem, gdy opuszczaliśmy restaurację - Jeżeli oczywiście będziesz mi towarzyszyć. Nie wiedziałem, że lubisz koszykówkę.
- Uwielbiam. Dotychczas nie przegapiłam żadnego meczu. To znaczy, uh, póki nie przeprowadziliśmy się do Londynu. Jest 11, a mecz jest o 18, więc mamy 7 godzin.
- Nie róbmy nic - Malik potrząsnął głową.
- Nie, nie, nie - zaprzeczyłam natychmiastowo - Znam świetne miejsce, które jest naprawdę ciekawe. Poza tym będziesz mógł rzucić okiem na LA.
- Dobrze, pani przewodnik. Nie będę już się odzywał - Zayn zaśmiał się wesoło. Gdy rozstawaliśmy się pod moim pokojem, zawołałam za nim.
- Wydaje mi się, że to miasto, ma też dobry wpływ na ciebie, Zayn.
Zmieniłam swój strój na czarną, obcisłą koszulkę i długą, różową spódnicę z dosyć dużym rozporkiem. Na stopach miałam czarne koturny, a włosy rozpuściłam. Zabrałam z szafy czarną torebkę, a na szyi zawiesiłam wisior w kształcie krzyża. Zayn czekał na mnie w holu. Zdążył zmienić ubrania. Nie wiem dlaczego, ale on za każdym razem wyglądał idealnie. I wcale nie przesadzam. Nieważne, czy jego włosy były rozwiane na wszystkie strony świata, czy były ułożone perfekcyjnie, zawsze wyglądał świetnie. Ujęłam go pod ramię, uśmiechając się delikatnie.
- Jak podobał ci się wczorajszy wieczór? - zaczęłam temat. Chciałam wybadać trochę sprawę ze Sienną. W zasadzie nie lubiłam, gdy pojawiała się przy nim jakaś dziewczyna, ale jej mogę go ewentualnie odstąpić.
- Było całkiem okej. Ta twoja przyjaciółka, Sienna, jest nawet w porządku - będę miała co jej opowiadać, jeśli zdołam coś jeszcze z niego wyciągnąć - Ale nie myśl sobie za dużo, Soleil. Podoba mi się ktoś z Londynu i nie zamierzam pakować się w związek tutaj.
Bum, wszystkie moje nadzieje upadły z hukiem. Ciekawe, o kogo mogło chodzić. Przecież Malik w ostatnim czasie ciągle kręcił się z Vic, a nawet, jak się rozstali, to i tak dużo czasu spędzali razem.
- Nie główkuj tak nad tym - skarcił mnie - Mówię w tej chwili o tobie i jestem śmiertelnie poważny.
- Jakoś w Londynie nie trzymają się ciebie żarty - JESTEM. MATKO. ZACHWYCONA. To ja mu się podobam. Nie Victoria, nie Sienna, tylko ja! Powiedział mi w Londynie, że jestem najładniejszą dziewczyną, jaką poznał, ale po kilku dniach, nie brałam tego na poważnie. Zatrzymaliśmy się na chwilkę. Malik stanął na przeciwko mnie i ułożył dłonie na moich ramionach.
- Naprawdę nie żartuję z tego typu rzeczy. Jestem z tobą szczery, bo obecnie jesteś mi najbliższa, Soleil. Właściwie skąd wzięło się twoje imię?
- Tata miał na imię So, a babcia Leil, więc wyszło Soleil, a to dwie ważne osoby dla mamy. Ale nie zmieniaj tematu, Zayn.
- Byłem ciekawy, więc zapytałem. Chodźmy - tym razem on ujął moją dłoń i nie puszczał jej, aż do momentu, w którym dotarliśmy do The Getty Center
- Cholera, tu jest jeszcze lepiej, niż poprzednio - jęknęłam, wchodząc z Zaynem do środka. Wstęp był wolny, inne głupoty były płatne. Na przykład obiad w restauracji.
- Uważaj na język, Soleil - burknął poirytowany. Choć próbował to ukryć, wiedziałam, że jemu też się tu podoba. Oglądał wszystko z pasją i zainteresowaniem. Podobał mi się taki Zayn, ale nigdy mu się do tego nie przyznam. W okolicach godziny 15, zdecydowaliśmy się, że coś zjemy. Niestety, nasz miły posiłek, przerwał telefon od Sienny. Zostawiłam na chwilę mulata samego i poszłam do łazienki.
- Gdzie ty jesteś? - zapytała moja przyjaciółka.
- W The Getty Center z Zaynem. Dlaczego pytasz?
- Och, z nim. Bo to ciacho było umówione ze mną na spotkanie, ale najwyraźniej zapomniał. Nie dziwię się, że zapomniał. On chyba coś do ciebie, wiesz, cały wieczór się tobą opiekował i martwił, jak przesadziłaś z piciem. Zadzwonię później, to pogadamy. Albo przyjdź do mnie, dobra?
- Postaram się, ale niczego nie obiecuję. Idę dziś z Malikiem na mecz - zaczynam się robić, jak Victoria. Brak czasu dla wszystkich wokół, a dla niego cała masa. Wróciłam do stolika - Czyżbyś zapomniał o randce ze Sienną?
Słysząc, jak jego dłoń styka się z jego czołem, zaśmiałam się głośno. Jednak zapomniał.
- Miałem się z nią spotkać, fakt. Nadrobię to innego dnia, ale będąc w twoim towarzystwie, o wszystkim zapominam - chłopak uniósł ramiona do góry, kończąc jeść obiad. Postanowiłam zrobić to samo. Na moim talerzu zostało jeszcze trochę, ale nie byłam w stanie nic więcej w siebie wcisnąć.
Od dwóch godzin byliśmy na meczu. Miałam na sobie żółtą koszulkę na grubych ramiączkach z napisem 'LAKERS' i numerem '24'. Do tego jeansowe, postrzępione spodenki i białe conversy. Przez praktycznie cały wieczór nosiłam czapkę Zayna. Nie wiem, po co ją wziął, skoro mu przeszkadzała. Powiedział, że wyglądam w niej słodko, oraz jak prawdziwy kibic. Okej, nie zamierzam się sprzeczać. Przecież miała być zgoda. Malik naprawdę był w swoim żywiole. Był jeszcze szczęśliwszy, niż przez te dwa dni, które tu spędziliśmy. To jakaś nowość. W ogóle, to możliwe? Po skończonym meczu, weszliśmy z innymi ludźmi, właściwie z tłumem, do baru. Zayn pozwolił sobie na jedno piwo, a mnie jedynie na sok, bo potem miał zamiar gdzieś mnie 'porwać'.
- Zayn, to jest niezgodne z prawem - krzyknęłam, gdy chłopak próbował mnie namówić na wejście na górę, na której znajdował się napis 'Hollywood'.
- Słuchaj, robię wiele rzeczy, które wykraczają poza prawo. I jakoś nie zostałem jeszcze za to ukarany. A jeśli się boisz, to zostań. Pójdę sam - burknął, przechodząc przez płot. Nie boję się, udowodnię mu to i pójdę z nim. Ledwo-ledwo, przeszłam przez płot i dorównałam mu kroku. Gdy dotarliśmy do wyznaczonego celu, Malik usiadł w literze O. Zajęłam miejsce tuż obok niego - Podoba ci się, Soleil?
- Tak, jest wspaniale, to fantastyczny widok.
- Zawsze chciałem to zrobić, serio - oznajmił, kładąc swoją dłoń na mojej. Siedzieliśmy, gadaliśmy i w końcu przyszedł czas na to, aby zgarnęła nas policja. Bosko. Moja matka mnie zabije.
***
Oto i jest szósty rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Jakoś nie mam pomysłów na to opowiadanie.
Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńBoże, świetny! Chcę już kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 5! http://dictator-fanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA tutaj skomentuję, gdy znajdę chwilę czasu na przeczytanie :)