Gdy wszystkie rany, które miałam na ciele, przez ostatnią imprezę, zagoiły się, Zayn stwierdził, że dzisiejszego wieczora powinniśmy wyjść i się zabawić. Oczywiście, byłam, jak najbardziej na tak. W ostatnim czasie albo siedzieliśmy w pokoju, albo na basenie, bądź zwiedzaliśmy miasto. Nudziło mnie to okropnie, ponieważ LA znam, jak własną kieszeń. Ale z drugiej strony, cieszyłam się, że mogę spędzić czas z Zaynem. Ufam mu, nawet bardzo. Nasze stosunki się nieco zmieniły. Co prawda, nadal umawiamy się na randki, od czasu do czasu, jednak relacje między nami, są bardziej zażyłe. Czasem, gdy jestem z nim, wydaje mi się, że jestem nim zauroczona. Z całych sił staram się odepchnąć od siebie tę myśl. Ja i Malik, to dwa różne światy. Dwa światy, które muszą trzymać się od siebie z daleka. To wyjdzie nam na dobre. Z racji tego, że dziś wychodzimy, a jest już późno, postanowiłam się podnieść. Wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy. Później umyłam zęby i umalowałam się nieco mocniej, niż zwykle. W pokoju naciągnęłam na swoje ciało czarną, obcisłą sukienkę, która ledwo zakrywała moje pośladki, a dekolt był wprost ogromny. Nie było to w moim stylu, ale za kilka dni opuszczamy Los Angeles. Chcę choć raz w życiu się zabawić. Tak porządnie. Wsunęłam na stopy czarne szpilki, a po chwili miałam na sobie biżuterię, która została wcześniej przygotowana. Mulat, stał, jak wryty w progu mojego pokoju i wiercił mnie wzrokiem. Na jego usta z każdą chwilą, wkradał się coraz to większy uśmiech.
- Czy coś jest ze mną nie tak? - spytałam po chwili, a on zdążył otrząsnąć się z tego dziwacznego transu. Czy mówiłam już, jak pięknie wygląda? Jasne, że nie. Miał na sobie koszulę, w granatowo-czarną kratę, czarne rurki, granatowe vansy i skórzaną kurtkę. Kilkudniowy zarost dodawał mu uroku, a moje serce z każdą chwilą miękło.
- Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wyglądasz fantastycznie - uśmiechnął się szeroko, po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno wpił się w mojego wargi. Odwzajemniłam jego pocałunek, gładząc przy tym palcami jego kark. Nim zdążyłam się spostrzec, trafiliśmy do klubu. Przywitałam się z każdym z osobna. Przez kilka kolejnych godzin, parkiet był mój i Sienny. Nie wiem, gdzie była reszta osób, ale raczej mało mnie to interesowało. Każdą piosenkę, tańczyłam w ramionach innego chłopaka. Nie każdy był taki, że ekscytowałam się na jego widok. Tak czułam się tylko przy Zaynie i naprawdę zaczynało mnie to niepokoić. Cholernie. Usłyszałam, jak ktoś mówi 'odbijany'. Silne ramiona Malika, otoczyły moje ciało.
- Wyglądasz dziś zbyt dobrze, aby któryś frajer z tego klubu mógł się kręcić wokół ciebie. Będę cię pilnował - szepnął, wodząc nosem po mojej szyi. Właściwie Zayn ciągle mnie pilnuje, więc jego słowa nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Przy barze wypiliśmy kilka drinków i ostro szumiało mi w głowie. Byłam chyba w połowie świadoma tego, co robię. Tańczyłam z Zaynem, nie pozwalając sobie nawet na chwilę przerwy. Ocierałam się o niego, w każdy możliwy sposób. Wiedziałam, że on chce mnie, tak samo, jak ja jego. Ale ja jestem dziewicą i tu tkwi problem. Chcę mu się oddać, ale nie chcę stracić tego, co jest dla mnie najważniejsze - So.
- Hm? - odpowiedziałam cicho, przymykając powieki. Chłopak przycisnął mnie do siebie tak, że moje pośladki znajdowały się praktycznie na wysokości jego przyrodzenia.
- Zostawię cię na trochę, dobrze? Obiecuję, że wrócę za godzinę, albo dwie.
- Dlaczego? - spytałam, odwracając się do niego przodem. Jego palce kurczowo zaciskały się na moich biodrach.
- Potrzebuję pomocy w jednej sprawie - zaśmiał się gardłowo. Uniósł dłonią mój podbródek i ponownie ucałował moje usta.
- Wiem, chcę ci pomóc - szepnęłam, wtulając się w jego ciało.
- Nie, Soleil, nie możesz. Nie chcę ci tego zabrać.
- Ale ja chcę, Zayn. Naprawdę chcę. A tobie ufam - mruknęłam, spoglądając w jego oczy. Kiwnął nieśmiało głową, co było kompletnie nie w jego stylu i ujął moją dłoń. Przeprowadził mnie przez tłum ludzi, a gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, zarzucił mi na ramiona swoją kurtkę.Taksówką wróciliśmy do hotelu. Do mojego pokoju. Całą drogą przesiedziałam na kolanach Malika. Byliśmy sklejeni i naprawdę napaleni. Moje usta raz po raz miażdżyły się wzajemnie z jego ustami. Podniecenie rosło we mnie z każdą sekundą. Paliło mnie od środka niemiłosiernie. Grzecznie weszliśmy do hotelu i chichocząc, jak małe dzieci, pobiegliśmy do windy, o ile tak to można nazwać. Bardzo trudno biega się w szpilkach. Zayn przycisnął mnie do metalowej ściany, gdy drzwi windy się zamknęły. Uniósł mnie za uda do góry i całował. Czasem robił przerwę na oddech. Szybko dostaliśmy się do mojego pokoju. Zgubiłam gdzieś buty, a wkrótce i sukienkę. A raczej, mulat wyzwolił moje ciało z obcisłego, czarnego materiału. Zrzucił swoje buty i znowu zajął się moimi ustami. Jego palce delikatnie wodziły po mojej kobiecości, przez co miałam drobne problemy ze skupieniem się, nad rozpinaniem jego koszuli. Wkrótce mi się to udało. To miał być mój pierwszy seks. Czy chcę tego? Czy chcę to robić z Zaynem? Przecież mu ufam i wiem, że by mnie nie skrzywdził. Rozpięłam pasek od jego rurek, a on zwinnie się ich pozbył. Tylko ja i on. My. To naprawdę piękne. Było mi gorąco. Okropnie. Nim zdążyłam się spostrzec, oboje byliśmy nadzy.
- Nie bój się, Soleil - wyszeptał, tuż przy moim uchu - Będę bardzo ostrożny.
Kiwnęłam tylko głową, całując czubek jego nosa. Zaśmiał się cicho, chociaż nie byłam tego całkowicie pewna, a później wziął się za swoją robotę. Był subtelny, a zarazem męski. Wiedziałam, że nie chce, aby cokolwiek mi się stało. Nie chciał mnie skrzywdzić. Dotychczas panującą w moim pokoju ciszę, przerywały nasze ciężkie oddechy i ciche jęknięcia. Mogę stwierdzić, że seks, to cudowne doświadczenie. A raczej, seks z Zaynem Malikiem, to najlepsza rzecz, jaka mogła mi się przytrafić.
- Podobało ci się? - spytał, kiedy siedzieliśmy w wannie. Moja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej. Miałam przymknięte oczy.
- Tak, a tobie? - wysapałam.
- Mnie też. Możemy robić to częściej - zaśmiał się gardłowo. Opuszkami palców muskał moje uda i brzuch - Jesteś zmęczona, Soleil?
- Trochę - mruknęłam, nie zmieniając pozycji. W tej chwili marzyłam o śnie. Tak, po tak męczącym dniu, przyda mi się duża dawka snu. Zayn wyszedł z wody, jako pierwszy, później wyciągnął mnie i starannie wytarł ręcznikiem. Drugi ręcznik, zawisł na jego biodrach. Uf, całe szczęście. Mimo wszystko, nie dałabym rady patrzeć na niego, jak go Bóg stworzył. Pomaszerowałam do garderoby i naciągnęłam czystą bieliznę i jakiś luźny T-shirt. Malik poszedł do swojego pokoju. Nie wiem, czy tu wróci, czy nie. Miałam kilka wiadomości od mamy i Alf. Postanowiłam, że oddzwonię rano. Teraz jestem zbyt rozemocjonowana. Usłyszałam ponowne trzaśnięcie drzwi. Wrócił.
- Chodź, idziemy spać - powiedział, ciągnąc mnie w stronę wyjścia. Byłam zdziwiona. Musiał to zauważyć, bo od razu odpowiedział na pytanie, które rodziło się w mojej głowie - Twoje łóżko jest brudne, więc prześpisz tę noc u mnie. Jutro ktoś zmieni pościel.
- Oh - wyrwało mi się, gdy zauważyłam plamę krwi na prześcieradle. Malik ucałował moje czoło, a następnie wypchnął mnie z mojego pomieszczenia.
Nie wiem, która była godzina, gdy się obudziłam. W każdym bądź razie, w pokoju było bardzo jasno. Zayn chyba zapomniał o zasłonieniu okien. Spał. Pierwszy raz widzę, jak Zayn śpi. Zwykle wstaje dosyć wcześnie. Tak przynajmniej mi się wydaje. Jego usta były minimalnie rozchylone, a włosy poburzone. Gdyby pozbył się zarostu, wyglądałby, jak małe dziecko. Odchyliłam lekko kołdrę, wysuwając się spod niej. Na palcach wymsknęłam się do swojego pokoju. Pościel była już zmieniona. Całe szczęście. Ktoś ogólnie posprzątał mój pokój. Zniknęła nawet prezerwatywa. Nie chcę wpaść na osobę, która robiła tu porządek. Spaliłabym się ze wstydu. Chociaż seks to rzecz naturalna. Ale ja mam zaledwie 19 lat. Wciągnęłam na siebie biały t-shirt z różnymi napisami, czarne legginsy i białe air force. Związałam włosy w koka, umyłam zęby i twarz. Nie robiłam nic więcej. Jestem zbyt leniwa. Wyszłam ze swojego pokoju, zabierając przy tym telefon. Zjem coś, a przy okazji skontaktuję się z mamą i Alfie. Do rodzicielki napisałam sms'a. Powiedziałam, że wszystko jest ze mną okej. Natomiast do Alf zadzwoniłam. Z tego, co wiem, powinna być na tych swoich wakacjach w Norwegii. Odebrała po jednym sygnale.
- Cześć, So - rzuciła uradowana, a ja wrzuciłam na swój talerz tosta. Postawiłam talerz na stół, znajdujący się najbliżej maszyny z kawą. Nalałam jej sobie trochę i zajęłam wybrane miejsce. Miałam stąd idealny widok na całe pomieszczenie.
- Co u ciebie? Jak wakacje?
- Nie jest tak źle, jak myślałam. Nawet mi się podoba. Pomińmy fakt, że jest zimno, zimno i jeszcze raz zimno. Całe dnie spędzam w galeriach, więc jakoś leci mi ten czas. A co u ciebie? Jak z Malikiem?
- Musisz mnie tam kiedyś zabrać. U mnie wszystko okej. Z nim też w porządku - mruknęłam, przeżuwając pieczywo. Upiłam łyk kawy, parząc sobie jednocześnie język. Zaklęłam w myślach.
- Pewnie, bardzo chętnie. Może jakieś konkrety? - uśmiecha się. Perfidnie się uśmiecha. Wiem o tym.
- Co byś chciała wiedzieć? - zapytałam, przyglądając się ludziom siedzącym przy stolikach.
- Jesteś z nim? Kochasz go? Uprawialiście seks?
- Nie, nie wiem, ale chyba nie i tak.
- Poważnie? - krzyknęła. Było w niej tyle entuzjazmu.
- Tak - bąknęłam nieśmiało. Moje policzki płonęły, ale przez opaleniznę, nie można było tego ujrzeć. Cóż, taką miałam nadzieję.
- Musi ci na nim bardzo zależeć, Leil. Niestety, jestem zmuszona kończyć. Moja przyrodnia siostra dobija się do mojego pokoju. Chcę wiedzieć wszystko, gdy wrócimy do Londynu. Już nie mogę się doczekać - wyrzuciła na jednym wdechu i się rozłączyła. Świetnie. Skończyłam jeść i wolnym krokiem, wymaszerowałam z restauracji. Zayna nie było nigdzie w pobliżu. Pewnie nadal śpi. Zabrałam plecak z pokoju i postanowiłam pójść na miasto. Mogłabym spotkać się z kimś z LA, ale każdy nadal odpoczywa po imprezie. Poza tym, nie chcę odpowiadać na zbędne pytania. Po drugie, przyda mi się odrobina czasu dla samej siebie. Łaziłam po tym mieście, jak obłąkana. Byłam chyba w każdym miejscu, o ile to możliwe. Wypiłam kawę w Starbucksie i w końcu zawędrowałam na plażę. Chodziłam deptakiem, przyglądając się każdemu. Z niektórymi zamieniłam kilka słów. Znałam wiele osób stąd. Ale nie każda była mi bliska. Doszłam w końcu do skał, na których usiadłam. Było całkiem przyjemnie. Słońce świeciło, żadnego wiatru. Aż żyć się chce. Myślałam nad wszystkim, co obecnie dzieje się w moim życiu. Mam 19 lat. Jestem na wakacjach z najprzystojniejszym chłopakiem, jaki może żyć na tej ziemi. On nie interesuje się żadną inną dziewczyną, tylko mną. Jeszcze gdybym była kimś wyjątkowym, to okej. Machałam nogami w przód i w tył. Poczułam, jak ktoś za mną siada i oplata rękoma w pasie. Odwróciłam głowę do tyłu, a za sobą ujrzałam szczęśliwego bruneta.
- Czemu nie powiedziałaś, że gdzieś idziesz? Poszedłbym z tobą - mruknął, całując moją szyję.
- Spałeś. Nie chciałam cię budzić - odparłam, wracając do poprzedniej pozycji.
- Jesteś smutna. Czy coś się stało?
- Nie, wszystko jest w porządku - uśmiechnęłam się pod nosem, splatając swoje dłonie z jego dłońmi. Żadne z nas więcej się nie odezwało. Po prostu siedzieliśmy. To nie była jakaś krępująca cisza. Dobrze nam było w swoim towarzystwie. Nie musieliśmy ciągle gadać. Teraz jestem pewna. Zależy mi na Zaynie. Zależy mi bardziej, niż powinno. Problem w tym, czy on czuje to samo?
***
Jeśli chcecie, aby rozdział dziesiąty był dodany szybciej, komentujcie.
http://just-let-me-love-you.blogspot.com/ - TO MÓJ DRUGI BLOG, NA KTÓRY SERDECZNIE ZAPRASZAM.
- Mm i na taki rozwój akcji czekałam.
OdpowiedzUsuń