- Wychodzę do pracy, Zayn. Wrócę bardzo późno. Jeśli Emily nie wróci w rozsądnych godzinach, zadzwoń do mnie - rzuciła przed wyjściem Trish - Aha, ale mają być to normalne godziny dla mnie, nie dla ciebie.
- Tak jest, mamo - odparł z rozbawieniem brunet. Kiedy na twarzy kobiety zaczęło malować się zdenerwowanie, Malik nachylił się, cmoknął jej policzek i wypchnął za drzwi. Nim zdążyłam się obejrzeć, był przy mnie. To znaczy, trzymał mnie na rękach i maszerował w stronę kuchni.
- Zayn, postaw mnie na nogach - mruknęłam. Jego usta w ekspresowym tempie znalazły się na moich ustach.
- Już siedzisz - zaśmiał się wesoło. Faktycznie, siedziałam na kuchennym blacie. Przewróciłam teatralnie oczyma. Owinęłam ręce wokół jego szyi, tym samym przyciągając go do siebie.
- Kocham cię, Soleil - szepnął do mojego ucha i mocno przytulił do siebie. W moim brzuchu znowu pojawiło się stado motyli. Och, Malik, jak ty na mnie działasz.
- Ja też cię kocham - odpowiedziałam. Gdy do domu wróciła siostra Zayna, on zabrał mnie do swojego pokoju. Delikatnie ułożył moje ciało na granatowej, satynowej pościeli i zawisł nade mną. Pieścił swoimi wargami dolną linię mojej szczęki, brodę oraz szyję. Opuszkami palców przeczesałam jego włosy. Z moich ust, co jakiś czas wydobywał się cichy jęk. Zayn był w tym dobry. Był najlepszy. Nawet, gdy nie miałam ochoty na nic erotycznego, on zawsze potrafił rozbudzić to coś we mnie. Dosyć szybko pozbył się mojego t-shirtu. Obsypywał pocałunkami moje piersi oraz ramiona. Byłam w siódmym niebie, dosłownie. Gdy Malik praktycznie skończył zdejmować mój stanik, do pokoju wparowała Emily.
- Ups - burknęła, wyraźnie rozczarowana tym, że ja jestem z Zaynem. Nie zawstydziła się, ani nic. Po prostu przeszkadzała jej moja obecność.
- Nie umiesz pukać? - ryknął w jej stronę, wściekły Zayn.
- Jak zamierzałeś ją przelecieć, trzeba było zamknąć drzwi - oznajmiła, opierając się o framugę drzwi. Wcale nie leżałam teraz pół naga, ani troszkę.
- Wypierdalaj stąd - warknął, wstając z łóżka. Zamknął drzwi na klucz, a później zasłonił okna. W pomieszczeniu nagle zapanowała ciemność. Właściwie to i dobrze. Nadal odrobinę krępuje mnie wzrok Zayna. W momencie, w którym jego język tańczył na moim sutku, poczułam, jak moja kobiecość, upomina się o dotyk. Dziś Malik był wyjątkowo delikatny i przeciągał wszystko najbardziej, jak tylko mógł. Denerwowało mnie to trochę. Ostrożnie popchnęłam go do tyłu, a następnie opuściłam się na jego biodra. Odrywając swoje usta od jego ust na kilka sekund, pozbyłam się jego koszulki. Czubkiem języka przejechałam po jego szyi, a później po obojczyku. Z każdą chwilą byłam coraz niżej i niżej.
Rano obudziłam się, owinięta silnym ramieniem Zayna. Nie mam pojęcia, która jest godzina, ale albo bardzo wczesna, albo późna i Malik po prostu zaspał na te swoje ćwiczenia. Westchnęłam cicho, wyplątując się z jego objęć. Wsunęłam na siebie sportowe majtki i t-shirt bruneta, który sięgał mi trochę przed kolano. W kuchni zastałam Trishę z moją matką.
- Dzień dobry - mruknęłam wesoło, ściskając obie kobiety. Odpowiedziały mi tym samym.
- Napijesz się czegoś? Może jesteś głodna? - spytała mama Zayna.
- Właściwie to nie jestem głodna, ale mam ochotę na herbatę - odparłam.
- Jesteś głodna, Soleil - dopiero teraz spostrzegłam, że Zayn przyszedł za mną.Wydęłam dolną wargę w przód i spojrzałam na chłopaka, który zbliżał się do mnie. Ucałował moje wargi, podniósł moje ciało do góry, zajął miejsce, na którym wcześniej siedziałam i posadził mnie na swoich kolanach. Wkrótce przymaszerowała Emily. Nasze matki żwawo dyskutowały o jakimś nowym projekcie.
- Jak tam wczorajsze pukanie? - rzuciła beztrosko Em. Czułam, jak na moich policzkach pojawiają się dwa, palące rumieńce.
- Masz jakiś problem? - wyrzucił z siebie Zayn. Ujęłam jego dłonie, chcąc go odrobinę uspokoić. Ale furia zaczynała dopiero rosnąć.
- Co się stało, Emily? - zapytała Trish.
- To wy nie wiecie, że wasze dzieci pieprzą się na prawo i lewo? Albo, że Zayn uderzył Soleil?
- Co? To nieprawda - zaprzeczyła wyraźnie poirytowana Trish.
- Zrobiłem to niechcący - przyznał cicho Zayn.
- Eagl mnie obrażał i Zayn chciał stanąć w mojej obronie. Po prostu zamierzał go uderzyć. Nie chciałam, aby Zayn narobił sobie kłopotów i w momencie, gdy on wymierzał cios, podeszłam mu pod rękę, to tyle - wyjaśniłam pokrótce.
- Widzicie, miałam rację - wtrąciła radośnie Emily.
- Ja naprawdę nie zrobiłem tego specjalnie. Nigdy nie skrzywdziłbym Soleil - Malik owinął ręce wokół moich bioder. Jedyną spokojną i opanowaną osobą była moja mama. Posłała Zaynowi pocieszający uśmiech. Wydawało mi się, że bardzo mu ufa i wierzy we wszystko, co on powie. Może to i dobrze.
- Nie dziwię się, że twój ojciec zrezygnował z opieki nad tobą. Jeszcze dziś zadzwonię do niego i powiem mu, że wracasz. Robisz zamęt, od pierwszego dnia - krzyknęła mama Zayna. Pierwszy raz widziałam ją taką złą. Gdy całe towarzystwo się rozeszło, mój chłopak postanowił zrobić mi śniadanie. Oboje mieliśmy ochotę na jajecznicę z bekonem i sok pomarańczowy.
- Mam nadzieję, że Emily wróci do Indii. Mam jej szczerze dość - mruknął ochryple brunet. Postawił przede mną talerz z jajecznicą, szklankę soku, a na drugim talerzu ułożył kilka bułek, posmarowanych masłem.
- Robi ci na złość, jak Victoria i Claire. Jest pod ich urokiem. To raczej nic dziwnego - uśmiechnęłam się subtelnie.
- Nie chciałbym cię stracić przez ich głupotę. Jesteś dla mnie najważniejsza - po tych słowach, moje serce zaczęło bić odrobinę szybciej. Niby nic wielkiego, ale jednak. Po skończonym śniadaniu, ubrałam na siebie rzeczy, które miałam wczoraj i wróciłam do domu. Na Malika czekała siłownia i bieganie. On chyba nigdy sobie tego nie odpuści. Wykonałam wszystkie poranne czynności, a następnie pomaszerowałam do garderoby. Wsunęłam na swoje ciało biały t-shirt ze zdjęciem jakiejś kobiety, do tego szare spodnie i czarna, skórzana kurtka. Na stopy założyłam czarne buty na koturnie. Kiedy byłam gotowa, zadzwoniłam do Alf. Umówiłyśmy się na zakupy i kawę. (...)
- Przepraszam, że wczoraj tak zniknęłam - mruknęłam w stronę przyjaciółki.
- Nic się nie stało. Trochę się martwiłam, ale Thomas powiedział, że wyszłaś z Zaynem.
- Tak. Do Zayna zadzwoniła Trish i powiedziała, że ma ważną wiadomość. Okazało się, że jego siostra, Emily, będzie teraz z nimi mieszkać. Zayn nie wiedział, że ma siostrę, to tak na marginesie. Ona go podrywa.
- Przeszkadza ci to? - spytała Alfie.
- I to bardzo. Wiem, że Em to jego siostra, ale Zayn sam narzeka - westchnęłam bezgłośnie.
Z racji tego, że ostatnio mało czasu spędzałam z Alf, postanowiłyśmy, że zrobimy sobie nockę. Taką tylko dla nas. To znaczy, Alfie zaprosiła też Skylar. Ale ona była nam bliska i ufałyśmy jej. Zayn miał pobyć dziś z chłopakami, bo również zaniedbał ich relacje. Było okej, serio. Rozmawiałyśmy, jadłyśmy, obgadywałyśmy ludzi z miasta i tak dalej. Nawet tańczyłyśmy. Około godziny 22, zadzwonił do mnie Malik. Byłam tym zdziwiona, bo obiecywaliśmy sobie wolne na dziś wieczór.
- Czy coś się stało? - zapytałam. Przygryzłam nerwowo dolną wargę.
- Chciałem ci powiedzieć, że bardzo cię kocham - wybełkotał brunet. Nie mam pojęcia, czy jest pijany, ale prawdopodobnie tak. Gdzieś w tle było słychać warkot silników.
- Gdzie jesteś?
- Na wyścigach. Thomas powiedział, że mam wziąć udział - wymamrotał.
- Nie rób nic, Zayn. Za chwilę tam będę - rozłączyłam się. Chwilę potem, moja dłoń zderzyła się z czołem. Jestem idiotką. Przecież nie zapytałam, gdzie oni są.
- Co jest, Leil? - spytała Sky.
- Gdzie Zayn i Thomas biorą udział w wyścigach? - spojrzałam na nią podejrzliwie. Sky musiała coś wiedzieć.
- Znowu biorą udział w tym gównie? Tho powiedział mi dziś, że chcą się tylko napić w swoim gronie. Zabiję go - wykrzyknęła, ciągnąc mnie za rękę. Była wściekła. O wiele bardziej, niż ja. Na szczęście mój samochód był zaparkowany przed domem Alfie. Wszystkie trzy wsiadłyśmy do niego, czym prędzej i udałyśmy się na wskazane przez Skylar miejsce. Trochę czasu zajęło mi odnalezienie Malika. W zasadzie, znalazłam go w ostatniej chwili. Nasuwał już kask na głowę. Wskoczyłam na jego motor, a on zerknął na mnie zdziwiony.
- Nie powinno cię tu być - mruknął wściekle. Wydawało mi się, że teraz jest trzeźwy. Naprawdę tego nie rozumiem.
- Ale jestem. I na pewno nie pozwolę brać ci w tym udziału - odwarknęłam.
- Przestań się tak zachowywać. Zgłosiłem się i pojadę. To nic strasznego, Soleil.
- Wróćmy do domu - powiedziałam prosząco.
- Nie ma mowy. Zejdź - jego duże dłonie teraz znajdowały się na moich biodrach.
- Jeśli pojedziesz, odejdę, Zayn - chyba odrobinę się przestraszył.
- Nie zrobisz mi tego - szepnął, podchodząc jeszcze bliżej. Podniósł mnie do góry, a chwilę później postawił na nogach - Kocham cię. Zaczekaj w domu.
Że co? Nie wierzysz, że mogę odejść? No to patrz. Odwróciłam się bardzo szybko i pognałam w stronę swojego samochodu. Sky i Alf nigdzie nie było, a samochód był otoczony grupą ludzi. Nie dam rady stąd wyjechać, więc pieprzyć to. Zaczął padać deszcz. Z każdą sekundą, padało coraz mocniej. Tak mi się wydawało. Więc gdy zdążyłam dojść do domu, byłam cholernie przemoknięta. Było mi zimno i wszystko mnie bolało. Byłam zmęczona. Po krótkim prysznicu, pognałam do swojego łóżka.
***
BĘDZIE DRUGA CZĘŚĆ! Piszę już 3 rozdział, bo mam pomysł. Jestem jakoś związana z tym opowiadaniem, więc trudno zostawić mi je od tak. Kocham.
Mm wyścigi wdarła się nutka adrenaliny jestem bardzo ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy. Uwielbiam to opowiadanie
OdpowiedzUsuńIrytujaca jest tą siostra Zayana ale opowiada samo w sobie jest zajebiste czekam na kolejny rodział
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy ona naprawdę od niego odejdzie.. to może być fajne! :) Świetny rozdział, czekam na kolejny. :3
OdpowiedzUsuńBudujesz napięcie to mi się podoba.
OdpowiedzUsuń