poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział piętnasty.

- Wychodzę do pracy, Zayn. Wrócę bardzo późno. Jeśli Emily nie wróci w rozsądnych godzinach, zadzwoń do mnie - rzuciła przed wyjściem Trish - Aha, ale mają być to normalne godziny dla mnie, nie dla ciebie.
- Tak jest, mamo - odparł z rozbawieniem brunet. Kiedy na twarzy kobiety zaczęło malować się zdenerwowanie, Malik nachylił się, cmoknął jej policzek i wypchnął za drzwi. Nim zdążyłam się obejrzeć, był przy mnie. To znaczy, trzymał mnie na rękach i maszerował w stronę kuchni.
- Zayn, postaw mnie na nogach - mruknęłam. Jego usta w ekspresowym tempie znalazły się na moich ustach.
- Już siedzisz - zaśmiał się wesoło. Faktycznie, siedziałam na kuchennym blacie. Przewróciłam teatralnie oczyma. Owinęłam ręce wokół jego szyi, tym samym przyciągając go do siebie.
- Kocham cię, Soleil - szepnął do mojego ucha i mocno przytulił do siebie. W moim brzuchu znowu pojawiło się stado motyli. Och, Malik, jak ty na mnie działasz.
- Ja też cię kocham - odpowiedziałam. Gdy do domu wróciła siostra Zayna, on zabrał mnie do swojego pokoju. Delikatnie ułożył moje ciało na granatowej, satynowej pościeli i zawisł nade mną. Pieścił swoimi wargami dolną linię mojej szczęki, brodę oraz szyję. Opuszkami palców przeczesałam jego włosy. Z moich ust, co jakiś czas wydobywał się cichy jęk. Zayn był w tym dobry. Był najlepszy. Nawet, gdy nie miałam ochoty na nic erotycznego, on zawsze potrafił rozbudzić to coś we mnie. Dosyć szybko pozbył się mojego t-shirtu. Obsypywał pocałunkami moje piersi oraz ramiona. Byłam w siódmym niebie, dosłownie. Gdy Malik praktycznie skończył zdejmować mój stanik, do pokoju wparowała Emily.
- Ups - burknęła, wyraźnie rozczarowana tym, że ja jestem z Zaynem. Nie zawstydziła się, ani nic. Po prostu przeszkadzała jej moja obecność.
- Nie umiesz pukać? - ryknął w jej stronę, wściekły Zayn.
- Jak zamierzałeś ją przelecieć, trzeba było zamknąć drzwi - oznajmiła, opierając się o framugę drzwi. Wcale nie leżałam teraz pół naga, ani troszkę.
- Wypierdalaj stąd - warknął, wstając z łóżka. Zamknął drzwi na klucz, a później zasłonił okna. W pomieszczeniu nagle zapanowała ciemność. Właściwie to i dobrze. Nadal odrobinę krępuje mnie wzrok Zayna. W momencie, w którym jego język tańczył na moim sutku, poczułam, jak moja kobiecość, upomina się o dotyk. Dziś Malik był wyjątkowo delikatny i przeciągał wszystko najbardziej, jak tylko mógł. Denerwowało mnie to trochę. Ostrożnie popchnęłam go do tyłu, a następnie opuściłam się na jego biodra. Odrywając swoje usta od jego ust na kilka sekund, pozbyłam się jego koszulki. Czubkiem języka przejechałam po jego szyi, a później po obojczyku. Z każdą chwilą byłam coraz niżej i niżej.

Rano obudziłam się, owinięta silnym ramieniem Zayna. Nie mam pojęcia, która jest godzina, ale albo bardzo wczesna, albo późna i Malik po prostu zaspał na te swoje ćwiczenia. Westchnęłam cicho, wyplątując się z jego objęć. Wsunęłam na siebie sportowe majtki i t-shirt bruneta, który sięgał mi trochę przed kolano. W kuchni zastałam Trishę z moją matką.
- Dzień dobry - mruknęłam wesoło, ściskając obie kobiety. Odpowiedziały mi tym samym.
- Napijesz się czegoś? Może jesteś głodna? - spytała mama Zayna.
- Właściwie to nie jestem głodna, ale mam ochotę na herbatę - odparłam.
- Jesteś głodna, Soleil - dopiero teraz spostrzegłam, że Zayn przyszedł za mną.Wydęłam dolną wargę w przód i spojrzałam na chłopaka, który zbliżał się do mnie. Ucałował moje wargi, podniósł moje ciało do góry, zajął miejsce, na którym wcześniej siedziałam i posadził mnie na swoich kolanach. Wkrótce przymaszerowała Emily. Nasze matki żwawo dyskutowały o jakimś nowym projekcie.
- Jak tam wczorajsze pukanie? - rzuciła beztrosko Em. Czułam, jak na moich policzkach pojawiają się dwa, palące rumieńce.
- Masz jakiś problem? - wyrzucił z siebie Zayn. Ujęłam jego dłonie, chcąc go odrobinę uspokoić. Ale furia zaczynała dopiero rosnąć.
- Co się stało, Emily? - zapytała Trish.
- To wy nie wiecie, że wasze dzieci pieprzą się na prawo i lewo? Albo, że Zayn uderzył Soleil?
- Co? To nieprawda - zaprzeczyła wyraźnie poirytowana Trish.
- Zrobiłem to niechcący - przyznał cicho Zayn.
- Eagl mnie obrażał i Zayn chciał stanąć w mojej obronie. Po prostu zamierzał go uderzyć. Nie chciałam, aby Zayn narobił sobie kłopotów i w momencie, gdy on wymierzał cios, podeszłam mu pod rękę, to tyle - wyjaśniłam pokrótce.
- Widzicie, miałam rację - wtrąciła radośnie Emily.
- Ja naprawdę nie zrobiłem tego specjalnie. Nigdy nie skrzywdziłbym Soleil - Malik owinął ręce wokół moich bioder. Jedyną spokojną i opanowaną osobą była moja mama. Posłała Zaynowi pocieszający uśmiech. Wydawało mi się, że bardzo mu ufa i wierzy we wszystko, co on powie. Może to i dobrze.
- Nie dziwię się, że twój ojciec zrezygnował z opieki nad tobą. Jeszcze dziś zadzwonię do niego i powiem mu, że wracasz. Robisz zamęt, od pierwszego dnia - krzyknęła mama Zayna. Pierwszy raz widziałam ją taką złą. Gdy całe towarzystwo się rozeszło, mój chłopak postanowił zrobić mi śniadanie. Oboje mieliśmy ochotę na jajecznicę z bekonem i sok pomarańczowy.
- Mam nadzieję, że Emily wróci do Indii. Mam jej szczerze dość - mruknął ochryple brunet. Postawił przede mną talerz z jajecznicą, szklankę soku, a na drugim talerzu ułożył kilka bułek, posmarowanych masłem.
- Robi ci na złość, jak Victoria i Claire. Jest pod ich urokiem. To raczej nic dziwnego - uśmiechnęłam się subtelnie.
- Nie chciałbym cię stracić przez ich głupotę. Jesteś dla mnie najważniejsza - po tych słowach, moje serce zaczęło bić odrobinę szybciej. Niby nic wielkiego, ale jednak. Po skończonym śniadaniu, ubrałam na siebie rzeczy, które miałam wczoraj i wróciłam do domu. Na Malika czekała siłownia i bieganie. On chyba nigdy sobie tego nie odpuści. Wykonałam wszystkie poranne czynności, a następnie pomaszerowałam do garderoby. Wsunęłam na swoje ciało biały t-shirt ze zdjęciem jakiejś kobiety, do tego szare spodnie i czarna, skórzana kurtka. Na stopy założyłam czarne buty na koturnie. Kiedy byłam gotowa, zadzwoniłam do Alf. Umówiłyśmy się na zakupy i kawę. (...)
- Przepraszam, że wczoraj tak zniknęłam - mruknęłam w stronę przyjaciółki.
- Nic się nie stało. Trochę się martwiłam, ale Thomas powiedział, że wyszłaś z Zaynem.
- Tak. Do Zayna zadzwoniła Trish i powiedziała, że ma ważną wiadomość. Okazało się, że jego siostra, Emily, będzie teraz z nimi mieszkać. Zayn nie wiedział, że ma siostrę, to tak na marginesie. Ona go podrywa.
- Przeszkadza ci to? - spytała Alfie.
- I to bardzo. Wiem, że Em to jego siostra, ale Zayn sam narzeka - westchnęłam bezgłośnie.

Z racji tego, że ostatnio mało czasu spędzałam z Alf, postanowiłyśmy, że zrobimy sobie nockę. Taką tylko dla nas. To znaczy, Alfie zaprosiła też Skylar. Ale ona była nam bliska i ufałyśmy jej. Zayn miał pobyć dziś z chłopakami, bo również zaniedbał ich relacje. Było okej, serio. Rozmawiałyśmy, jadłyśmy, obgadywałyśmy ludzi z miasta i tak dalej. Nawet tańczyłyśmy. Około godziny 22, zadzwonił do mnie Malik. Byłam tym zdziwiona, bo obiecywaliśmy sobie wolne na dziś wieczór. 
- Czy coś się stało? - zapytałam. Przygryzłam nerwowo dolną wargę.
- Chciałem ci powiedzieć, że bardzo cię kocham - wybełkotał brunet. Nie mam pojęcia, czy jest pijany, ale prawdopodobnie tak. Gdzieś w tle było słychać warkot silników.
- Gdzie jesteś?
- Na wyścigach. Thomas powiedział, że mam wziąć udział - wymamrotał.
- Nie rób nic, Zayn. Za chwilę tam będę - rozłączyłam się. Chwilę potem, moja dłoń zderzyła się z czołem. Jestem idiotką. Przecież nie zapytałam, gdzie oni są.
- Co jest, Leil? - spytała Sky.
- Gdzie Zayn i Thomas biorą udział w wyścigach? - spojrzałam na nią podejrzliwie. Sky musiała coś wiedzieć.
- Znowu biorą udział w tym gównie? Tho powiedział mi dziś, że chcą się tylko napić w swoim gronie. Zabiję go - wykrzyknęła, ciągnąc mnie za rękę. Była wściekła. O wiele bardziej, niż ja. Na szczęście mój samochód był zaparkowany przed domem Alfie. Wszystkie trzy wsiadłyśmy do niego, czym prędzej i udałyśmy się na wskazane przez Skylar miejsce. Trochę czasu zajęło mi odnalezienie Malika. W zasadzie, znalazłam go w ostatniej chwili. Nasuwał już kask na głowę. Wskoczyłam na jego motor, a on zerknął na mnie zdziwiony.
- Nie powinno cię tu być - mruknął wściekle. Wydawało mi się, że teraz jest trzeźwy. Naprawdę tego nie rozumiem.
- Ale jestem. I na pewno nie pozwolę brać ci w tym udziału - odwarknęłam.
- Przestań się tak zachowywać. Zgłosiłem się i pojadę. To nic strasznego, Soleil.
- Wróćmy do domu - powiedziałam prosząco.
- Nie ma mowy. Zejdź - jego duże dłonie teraz znajdowały się na moich biodrach.
- Jeśli pojedziesz, odejdę, Zayn - chyba odrobinę się przestraszył.
- Nie zrobisz mi tego - szepnął, podchodząc jeszcze bliżej. Podniósł mnie do góry, a chwilę później postawił na nogach - Kocham cię. Zaczekaj w domu.
Że co? Nie wierzysz, że mogę odejść? No to patrz. Odwróciłam się bardzo szybko i pognałam w stronę swojego samochodu. Sky i Alf nigdzie nie było, a samochód był otoczony grupą ludzi. Nie dam rady stąd wyjechać, więc pieprzyć to. Zaczął padać deszcz. Z każdą sekundą, padało coraz mocniej. Tak mi się wydawało. Więc gdy zdążyłam dojść do domu, byłam cholernie przemoknięta. Było mi zimno i wszystko mnie bolało. Byłam zmęczona. Po krótkim prysznicu, pognałam do swojego łóżka.

***
BĘDZIE DRUGA CZĘŚĆ! Piszę już 3 rozdział, bo mam pomysł. Jestem jakoś związana z tym opowiadaniem, więc trudno zostawić mi je od tak. Kocham.

4 komentarze:

  1. Mm wyścigi wdarła się nutka adrenaliny jestem bardzo ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy. Uwielbiam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Irytujaca jest tą siostra Zayana ale opowiada samo w sobie jest zajebiste czekam na kolejny rodział

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem czy ona naprawdę od niego odejdzie.. to może być fajne! :) Świetny rozdział, czekam na kolejny. :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Budujesz napięcie to mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń