wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział dwunasty.

Praktycznie pół następnego dnia, spędziliśmy w łóżku. W zasadzie, ja spędziłam. Nasze mamy wrócą, gdy przyjdzie czas wrócić do szkoły. Więc mamy maksymalnie dużo swobody. Pewnie niejeden nastolatek o tym marzy. Ale szczerze mówiąc, wolałabym mieć mamę bez przerwy przy sobie. Wystarczy, że nie mam ojca. Zayn wstał równiutko o 7. Do 8 biegał, później poszedł z chłopakami na siłownię, a gdy zamierzałam opuścić łóżko, Malik wparował do mojego pokoju z tacą pełną jedzenia.
- Świetnie. Ty dbasz o siebie, a mnie zamierzasz utuczyć. Bardzo mądrze - wymamrotałam, co brunet skomentował śmiechem. Na drewnianej desce leżały dwa, jeszcze cieplutkie croissanty, dżem morelowy i gorąca czekolada z dużą ilością bitej śmietany. Piękny poranek. Złożyłam usta w dzióbek i szybkim ruchem przywołałam Zayna do siebie. Ucałował moje wargi, dosyć intensywnie. Na dworze było zimno, tak przynajmniej mi się wydawało. Ponure niebo, to jedyne, co zdołałam wybadać. Upiłam łyk czekolady, dmuchając ją wcześniej.
- Co chcesz dziś robić? - spytał najpiękniejszy człowiek, chodzący po tej ziemi. Zmrużyłam lekko oczy. Wzruszyłam beztrosko ramionami. Nie miałam ochoty na nic. Dosłownie - Zróbmy małą domówkę. Zaprosimy tylko bliskie osoby.
- Dobrze wiesz, że bliską mi osobą jest Alf, a jej nie ma w mieście.
- No tak - wymamrotał cicho, z drobnym zakłopotaniem - Chciałem, abyś poznała moich przyjaciół.
- W zasadzie nie mam nic przeciwko. Ty moich poznałeś w Los Angeles. Więc okej - przystałam na jego ofertę. Po skończonym śniadaniu, wygramoliłam się spod ciepłej kołdry, czego od razu pożałowałam. W pokoju panowała niska temperatura. Wzięłam telefon do ręki. Dwa nieodebrane połączenia od Alfie. Uhm, chyba czas się do niej odezwać.
- Cześć, skarbie - wykrzyknęła ochoczo. Naprawdę nie mam pojęcia, skąd ona bierze tyle energii i radości.
- Hej, Alf. Co u ciebie? - spytałam, nalewając wody do wanny. Usiadłam na jej brzegu, wgapiając się w niebieskie ściany, do połowy pokryte malutkimi kafelkami, w podobnym kolorze.
- Wszystko dobrze. Okazało się, że wrócę wcześniej. Powinnam być w Londynie w połowie przyszłego tygodnia, a wracam jutro. Będziemy miały dla siebie masę czasu - oznajmiła uradowana, a mnie od razu poprawił się humor.
- Cieszę się. Odbiorę cię z lotniska, dobrze?
- Pewnie. Jeszcze dam ci znać, co i jak - rozmawiałyśmy o jakichś głupotach przez kilka kolejnych minut, ustalałyśmy to, co zamierzamy robić, gdy Alf wróci do Londynu i tak dalej. Po dokładnej kąpieli, owinęłam swoje ciało ręcznikiem. Wyprostowałam swoje włosy, zastanawiając się nad tym, co z nimi zrobić. Może powinnam nieco przyciemnić kolor? I przede wszystkim, podciąć końcówki. Tak, z pewnością to zrobię. Zrobiłam nazbyt wyzywający makijaż. Podobałam się sobie. Wymaszerowałam z łazienki. Zwiedziłam każdy kąt domu i nigdzie nie znalazłam Zayna. Może pojechał zrobić zakupy, albo jest u siebie. No nic. W garderobie naciągnęłam na siebie czystą, czarną bieliznę. Postawiłam na sukienkę czarną u dołu, na górze miała czarno-złoty gorset. Dekolt był dosyć mocno wycięty, ale nie przeszkadzało mi to. Zaczynam dobrze czuć się, w tak skąpych ubiorach. Malik wrócił jakąś godzinę później. Powiedział, że zaplanował wszystko na 19, więc mamy jeszcze 5 godzin dla siebie. Zayn był świeży, wykąpał się drugi, albo i trzeci raz dzisiejszego dnia. Miał na sobie czarne chinosy, biały t-shirt i czarną bluzę. Rękawy podwinął, aż do łokci, dzięki czemu wyglądał odrobinę chłopięco. Na jego stopach pojawiły się tym razem białe force'y. Przygryzłam nieświadomie dolną wargę.
- Wyglądasz niesamowicie - szepnął, gdy był już bliżej mnie. Uśmiechnęłam się zadziornie, wpatrując się w jego oczy. Moje serce biło, jak oszalałe. Tak,  Malik. Właśnie w ten sposób na mnie działasz. Jesteś z siebie dumny. Nie wiadomo skąd, pojawiło się we mnie to cholerne podniecenie. Przecież on mnie nawet nie dotknął. O co tu chodzi? Mulat zwinnie wciągnął mnie na swoje kolana i trzymał przy sobie - Kocham cię, Soleil. Na zawsze.
- Ja też cię kocham, Zayn - z moich ust wydobył się cichy pomruk, a w zasadzie jęk. Mój chłopak uśmiechnął się zawadiacko, jakby wpadł na najlepszy pomysł świata. Dowiedziałam się, o co chodzi, dopiero wtedy, gdy jego palec odsuwał cienki pasek moich stringów. No świetnie. Nawet teraz nie może się opamiętać? Ponownie jęknęłam. Jego palec był już we mnie. Mimowolnie, wypchnęłam leciutko biodra do przodu. Malik poruszał dłonią. Ostrożnie. Poruszał dłonią, jakby robił palcówkę już nie jednej dziewczynie. Dosyć szybko pojawił się orgazm. Całe moje ciało zadrżało, a Zayn był tym usatysfakcjonowany. W kuchni umył obie dłonie i raz, dwa, wrócił do mnie.
- To powinno ci pomóc się zrelaksować. Na pewno jesteś obolała po wczorajszym dniu - uśmiechnęłam się na wspomnienie o porannym seksie. Ale to prawda. Moja kobiecość trochę piekła, a przy jakichś większych ruchach, pojawiał się ból - Jesteś zbyt delikatna. Nie mogę tyle od ciebie wymagać. Przestanę to robić, obiecuję. Chcę, aby wszystko było idealnie. Jak w prawdziwym związku.
Zayn chyba przejął się słowami Claire. Zrozumiał, że nie ma doświadczenia w prawdziwej miłości. Ale cholera, nie jest w tym sam. Ja też nigdy nie byłam w związku. Usiadłam ponownie na jego kolanach i objęłam rękoma jego szyję. Musnęłam jego wargi.
- Nie przeszkadza mi to. Kocham cię takiego, jakim jesteś. Nie tylko ty nie wiesz, jak masz się zachowywać. Jesteś moim pierwszym chłopakiem. Oboje mamy zerowe doświadczenia, dlatego nie przejmuj się pieprzeniem Claire - burknęłam pocieszająco. Zayn przeczesał palcami swoje włosy. Ucałował czubek mojego nosa, co chyba miało oznaczać, że to koniec tematu. No dobra. Następnym razem, nie odpuszczę mu tak łatwo.

W okolicach godziny 19, pojawiali się przyjaciele Zayna. Jedzenie wcześniej zamówiliśmy z różnych restauracji, napoje alkoholowe, jak i bezprocentowe, Malik kupił rano, bez mojej wiedzy. Jego znajomi byli naprawdę, uhm, normalni i mili, czego się nie spodziewałam. Najlepiej rozmawiało mi się ze Skylar. Jak określiłaby ją moja matka: cycata blondyna, zadzierająca nosa. Takie było pierwsze wrażenie. Sky była dziewczyną Thomasa, czyli najlepszego kumpla Zayna. Okej, tyle zdołałam na razie zapamiętać. Ludzi było dużo. Może trochę za dużo. Ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Miałam za sobą dopiero 2 drinki, całe szczęście. Ktoś z pewnością będzie musiał ogarnąć to towarzystwo. Jedliśmy, tańczyliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, wygłupialiśmy się. Było naturalnie. Tak, jak to jest z ludźmi w naszym wieku.
- Opowiedz mi coś o sobie - rzuciłam do Sky, a ona strasznie się nakręciła.
- Jestem modelką od 3 lat. Dawno temu zrezygnowałam ze szkoły. Odkąd tylko pamiętam, ja i Thomi, przyjaźnimy się z Zaynem. Fajnie, że w końcu kogoś sobie znalazł. Jest przystojnym facetem, ale trochę za bardzo zamkniętym w sobie.
- Więc już wiem, skąd cię kojarzę. Byłaś kiedyś na okładce Elle, prawda? - gdy dziewczyna skinęła głową, kontynuowałam - A co do Zayna. Tak, wydaje się być bardzo pewnym siebie, ale jakoś nie szczególnie lubi rozmawiać o tym, co go dręczy.
- Hej, zagrajmy w butelkę - wykrzyknęła jakaś dziewczyna. Nie pamiętałam jej imienia i nawet jej nie kojarzyłam. Bo jak już mówiłam, była tu masa ludzi. Usiedliśmy w kręgu. Zayn trzymał mnie mocno przy sobie, co mogło wyglądać trochę idiotycznie, ponieważ reszta ludzi siedziała normalnie, pojedynczo. Skylar kręciła butelką, jako pierwsza. Wypadło na Megan.
- Nie mam zbyt dobrego pomysłu, dlatego leć w ślinę z Jennifer. Wszyscy chętnie popatrzą - kilku chłopaków zgodziło się na to, klaskali i wydawali różne dźwięki. Dobra, dziwnie się zaczyna. Zaraz ktoś będzie uprawiał seks na środku pokoju, bo wiele osób chce na to popatrzeć. Zayn wplótł palce w moje i ucałował mój policzek. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten gest. Megan i Jennifer, jakby pasowało, że mają się pocałować. Ich całus trwał dłużej, niż normalny. Niektórzy naprawdę świetnie się przy tym bawili. Teraz kręciła Megan i wypadło na chłopaka, do którego wszyscy zwracali się 'Eagl'. Nie wiem dlaczego, ale potem zapytam Zayna. On wybrał pytanie.
- Co podoba ci się w dziewczynie Malika? - uniosłam pytająco brew. Brunet siedzący za mną, trochę się spiął. Znowu zazdrość, no pięknie. Eagl zmrużył oczy i uśmiechnął się tajemniczo. Później przeniósł wzrok na Zayna i mierzyli się przez dłuższą chwilę.
- Ma fajne cycki. Pewnie ciasną cipkę, bo Malik nie dał rady jej zaliczyć. Przecież przegrał zakład - no nie. Poczułam, że się czerwienię. To była dosyć krępująca sytuacja. Zwłaszcza, że Eagl był bezpośredni i nie zadawał sobie trudu z odpowiednim doborem słów.
- Zamknij ryj. Nie twój interes, więc po chuj się wpieprzasz w to? - ryknął mulat. Szybko wstał. Zamierzał chyba rzucić się z pięściami na swojego 'przyjaciela', ale w ostatnim momencie go powstrzymałam. No i oberwało się mnie. Wiem, że Zayn zrobił to nieświadomie. To ja nie powinnam podchodzić mu pod rękę, ale cóż. Nie chciałam problemów. Zayn jakby na chwilę przestał oddychać i pociągnął mnie do łazienki. Posadził mnie na toalecie i klęknął przede mną - Przepraszam, Soleil. Nie miałem zamiaru cię uderzyć. Nie wiem, jak to się stało.
- Jest w porządku - burknęłam. Policzek naprawdę zaczynał mnie boleć - To ja nie powinnam cię powstrzymywać.
- Bardzo cię boli? - zapytał, opuszkami palców lekko gładził mój policzek. Wysiliłam się na uśmiech.
- Tylko trochę - przyznałam. Zayn przytulił mnie do siebie.
- Nie znienawidź mnie, Soleil. Proszę - wyszeptał. Przecież to nie jego wina, więc trochę nie rozumiem, o co chodzi. Wtuliłam się w jego ciało.
- Nie martw się, Zayn. Nie mogę cię znienawidzić, przecież cię kocham - przez jakieś kilka minut tkwiliśmy w takiej pozycji. Policzek palił niemiłosiernie. A gdy spojrzałam w lustro, zauważyłam, że formuje się na nim siniak. Pięknie. Fantastycznie!
- Nie chciałem tego. Wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził - szepnął po raz kolejny. Nie wiem czemu, przy mnie zawsze jest taki kruchy i bezbronny. Mogę robić z nim, co chcę.
- Wiem - odparłam, chcąc skończyć tym samym temat. Malik wyprosił wszystkich, dla świętego spokoju. Nie tak to miało wyglądać. Wszystko zapowiadało się dobrze. Była praktycznie 1 w nocy. Muszę położyć się spać. Dziś mam odebrać Alfie w lotniska, więc muszę być wypoczęta. Teraz boli mnie twarz. Z garderoby zabrałam jakieś dresy i zwykły t-shirt, które naciągnęłam na swoje ciało w łazience. Zmyłam makijaż, nałożyłam jakiś krem zmniejszający obrzęk i poszłam do swojego łóżka. Zayn tępo wgapiał się w sufit. Myślę, że nadal ma wyrzuty sumienia. Westchnęłam cicho, gdy objął mnie ramieniem i przyciągnął tak blisko siebie, że nie było między nami nawet najmniejszej przerwy. Powieki z każdą chwilą stawały się cięższe. Jedyne, czego teraz potrzebuję, to sen.

Obudziłam się około 11. A raczej obudził mnie mój dzwoniący telefon. Zayna nie było w łóżku, śniadanie stało na szafce nocnej. W pokoju panowała ciemność. Na ślepo dotarłam do włącznika światła. Odebrałam telefon.
- Tak, Alf? - spytałam, przecierając oczy. Zmęczenie nadal nie chciało opuścić mojego ciała. Policzek bolał mnie troszkę mniej.
- Będę na lotnisku za 8 godzin dopiero. Dlatego nie wiem, czy opłaca ci się po mnie przyjeżdżać.
- To nic. Będę na pewno.
- W takim razie, do zobaczenia - rzuciła wesoło, rozłączając się. Zayn przygotował mi gofry z toffi. Wzięłam jednego i zeszłam na dół. Tak, jak myślałam. Malik spał na kanapie. Telewizor grał w najlepsze. Wszystko było uprzątnięte. Zastanawia mnie, o której ten człowiek wstał. Ze swojego pokoju przyniosłam koc, którym przykryłam bruneta. Ucałowałam jego czoło. Gdy skończyłam jeść, postanowiłam wziąć prysznic. Umyłam dokładnie włosy i całe ciało. Zrobiłam sobie dokładny makijaż, aby jak najlepiej zakryć siniak, który dziś miał fioletowy kolor. Na szczęście jestem opalona. Więc nie jest to tak bardzo widoczne. Wysuszyłam włosy i spięłam je w warkocz. W garderobie naciągnęłam na siebie czystą, koronkową bieliznę. Dziś postanowiłam ubrać porwane jeansy, czarny, luźny t-shirt w paski i odrobinę rozciągnięty sweter. Wywinęłam nogawki spodni, a później ponownie wróciłam na dół. Zayn spał. A mnie się okropnie nudziło. Zostało mi całe 6.5 godziny do przylotu Alf. Nie wiem, co powinnam robić teraz. Właściwie wczoraj uznałam, że czas zrobić coś z sobą. Na kartce, którą przyczepiłam do lodówki, napisałam, że idę do miasta, a później, jeśli nie zdążę wrócić do domu, jadę na lotnisko po Alf. Wsunęłam na stopy ćwiekowane baletki, zabrałam z korytarza czarną torbę i wyszłam po cichu z domu. Mój samochód stał na podjeździe i wyczekiwał przyjścia swojej pani. Okej, to trochę głupie. Wsiadłam do auta. Gładko poszło mi wyjechanie z posesji. Co dziwne, nie było dziś jakichś ogromnych korków, a przecież zbliżała się godzina szczytu. To miasto jest... cholernie dziwne. U fryzjera spędziłam dobre 3.5, a może i 4 godziny. Moje włosy były skrócone o jakieś 4 centymetry. I przybrały odcień ciemnej czekolady. Dowiedziałam się, jakich preparatów ochronnych powinnam stosować. I oczywiście te, kilka minut później, zakupiłam w jakiejś drogerii. U kosmetyczki zrobiłam paznokcie, poprawiłam nieco makijaż i byłam gotowa, aby jechać po Alf. Za 30 minut miała być w Londynie. Nerwowo siedziałam na fotelu na lotnisku. Gdy zadzwonił mój telefon, byłam pewna, że to Alfie.
- Tak, Zayn? - spytałam, przykładając urządzenie do ucha.
- Dlaczego mnie nie obudziłaś? - spytał. Wydęłam dolną wargę w przód, przyglądając się przechodzącym ludziom.
- Generalnie chciałam, abyś odpoczął. Chyba nic w tym dziwnego, prawda?
- Niby nie, ale powinienem być zawsze przy tobie - och, moje serce właśnie się stopiło - Kiedy będziesz w domu?
- Jestem na lotnisku, czekam na Alf. Niedługo powinna być. Nie wiem, co ona planuje, dlatego nie mogę obiecać ci, że wrócę niedługo.
- Dobrze. W takim razie spotkam się z chłopakami. Kocham cię, Soleil.
- Ja ciebie też kocham - rzuciłam w odpowiedzi, po czym się rozłączyłam. Zayn jest dobrą osobą i wiem o tym. Przynajmniej dla mnie stara się być odpowiedni. Nigdy nie pomyślałabym, że będziemy razem. Nim zdążyłam się obejrzeć, Alf maszerowała w moją stronę. Poderwałam się z miejsca i rzuciłam jej na szyję. Przywitałyśmy się buziakiem.
- Tęskniłam za tobą, So - oznajmiła, mocno mnie ściskając. Uśmiechnęłam się wesoło - Pięknie wyglądasz.
- Ja za tobą też. No i dziękuję - odparłam, zabierając od niej jeden bagaż.
- Mam ochotę na porządnego drinka, a później łóżko. Napijesz się ze mną? Przy okazji zdasz mi relacje na temat Malika - dziewczyna puściła mi oczko, chichocząc radośnie. W jednym z klubów, zamówiłyśmy po dwa drinki. Dla rozluźnienia atmosfery - Więc opowiadaj.
- Co mam mówić? Jest uroczym facetem, naprawdę. W Los Angeles zachowywał się inaczej, niż tutaj. Przespaliśmy się ze sobą, ale to już wiesz. Mieliśmy małe spięcie, przeprosił mnie i powiedział, że się zakochał. No i tak wyszło, że jesteśmy razem - wymamrotałam, upijając łyk niebieskiego napoju.
- Naprawdę? I nie mogłaś mi tego powiedzieć wcześniej? - Alf fascynowała się tym wszystkim, jakby jeszcze było czym. Przecież ja i Zayn, jesteśmy normalnymi ludźmi. Oboje zasługiwaliśmy na miłość i ją otrzymaliśmy - Skąd ten siniak?
- Oberwało mi się w nocy. Zayn zaprosił kilkoro znajomych. Jego niby przyjaciel zachowywał się dosyć niekulturalnie w stosunku do mnie. Zayn się wściekł i miał zamiar go uderzyć. Ja chciałam go powstrzymać. No i przypadkowo trafił we mnie. Naprawdę nie widziałam go tak zmartwionego, jak tej nocy.
- Musi mu bardzo na tobie zależeć. Przecież wszyscy wiedzą, jaki jest Malik.
Nie byłam wstawiona, ani nic, więc spokojnie mogłam prowadzić. Odwiozłam Alfie do domu, a później wróciłam do siebie. Zayna nie było. Pewnie nadal jest z kolegami. Jakie było moje zdziwienie, gdy w sypialni ujrzałam...

3 komentarze:

  1. W sypialni ujrzałam nanana co? Czekam na kolejny rozdział niecierpliwie

    OdpowiedzUsuń
  2. No i teraz napięcie wzrata co będzie dalej?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach ta cholerna napięta atmosfera czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń