- Co ty tu robisz? - rzuciłam w stronę uśmiechniętej Victorii. Dziewczyna leżała na moim łóżku, jakby była co najmniej u siebie. Przewróciłam teatralnie oczyma, odstawiając torbę na biurko.
- Wdycham zapach mojego byłego chłopaka - westchnęła, a na jej twarzy igrał szyderczy uśmiech - Zayn jest w swoim klubie, więc mogę cię trochę nauczyć.
- To mój dom i nie życzę sobie tego, abyś wpadała tu, gdy ci się spodoba, okej? - aby spojrzeć na nią z bliska, musiałam unieść nieco do góry twarz.
- Nie zdziw się, jak spotka cię coś złego, Soleil. Ja się tu dostałam bez problemu, więc innym pójdzie to równie gładko. Pa, skarbie - i już jej nie było. Nie wiem, co ona kombinuje. Serio. Jakoś, gdy przyszłam do szkoły, nie była taka pewna siebie. Odetchnęłam głęboko, odrzucając sweter, który miałam na sobie, na oparcie krzesła. Wybrałam numer Malika. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Tak, Soleil? - zapytał, dosyć opiekuńczym głosem.
- Gdzie jesteś?
- W klubie. Zostanę tu do rana. Mam trochę zaległości, które muszę załatwić. Przepraszam - wymamrotał, a ja stojąc przed lustrem, przeczesałam palcami włosy.
- Więc widzimy się rano? - zadałam mu pytanie.
- Jeśli wstanie o 11, czy tam 12, to dla ciebie rano, to tak. Kocham cię.
- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się lekko, a następnie rozłączyłam. Odłożyłam telefon na szafkę przy łóżku, zastanawiając się nad zachowaniem Vic. Nie wiem, przed czym zamierzała mnie ostrzec. Ciekawe, co ona i Claire szykują. Czasem ich głupota naprawdę mnie zadziwia. Wyciągnęłam swoje krótkie nogi przed siebie. W zasadzie mogłabym zaprosić Alf do siebie, ale po podróży, na pewno śpi. Przywołałam Cookie do siebie i ucałowałam jej mały pyszczek. Pies biegał przy mnie nerwowo, co oznaczało tyle, że chce iść na dwór. Zmieniłam szybko ubrania, na jakieś wygodniejsze i cieplejsze, zaczepiłam go na smycz i wyszłam z domu, zamykając wcześniej drzwi na klucz. O tej porze, było już naprawdę zimno. Szczęście, że zabrałam ze sobą kurtkę. Pozwoliłam się prowadzić Cookie. Pies był uradowany tym, że dziś to on jest swego rodzaju przywódcą. Wkrótce potem, dotarłyśmy do tej ciemniejszej strony Londynu, o której ostatnio rozmawiałam z Zaynem. Mówił, że mam po prostu tam nie chodzić, ale co mogło mi grozić? Nie znałam nikogo stąd i ludzie raczej nie powinni mnie zaczepiać. Spokojnie wkroczyłam na 'zakazane' tereny. Pies nadal pędził przed siebie. Im bardziej wchodziłam w głąb tego miejsca, tym więcej pojawiało się petów, butelek po piwie, woreczków po narkotykach. Nie chcę wiedzieć, co tu się musiało stać. Kilkoro chłopaków siedziało na krawężników i opalali coś.
- Fajna dupa - krzyknął w moją stronę, co zlekceważyłam. Na rogu wysokiego budynku, był mały sklep.
- Co się stało, że dziewczyna Malika zechciała odwiedzić nasze skromne progi - burknął w moim kierunku sprzedawca, opierając dłonie na ladzie. Spojrzałam na niego, unosząc pytająco brew - Szefie.
Momentalnie pojawił się przy nas Jeremy. Serio? Ten typ kiedyś zniknie mi z życia? Najpierw Victoria, teraz on. A mogłam posłuchać się Zayna.
- Czyżby twój troskliwy chłopak, nie ostrzegł cię przed tym miejscem i przed nami? - uśmiechnął się perfidnie. Na ten widok, poczułam odruch wymiotny. Cookie trzymała się teraz blisko mnie. Nie odchodziła nawet na krok. Nawet i ona się boi. Cudownie.
- Tak się składa, że ostrzegał - wzruszyłam lekko ramionami.
- Sprzeciwiłaś mu się? - chłopak wyszczerzył się chyba jeszcze bardziej, o ile w ogóle było to możliwe - Źle się to dla ciebie skończy. Widzę, że już od niego oberwałaś. Riley, zabieraj ją na zaplecze.
- Tylko mnie dotknij - warknęłam. Wchodzę do sklepu, aby kupić coś do picia, a mam skończyć z Jeremym na jego zapleczu? Kto wie, co ten idiota zamierza zrobić. Nim chłopak do mnie dotarł, wystukałam sms'a do Zayna. Później zabrali mi telefon i wepchnęli mnie do jakiegoś pomieszczenia. Trudno powiedzieć, kto tu urzędował, ponieważ było ciemno. Cuchnęło jakąś stęchlizną. Nie mam pojęcia, ile czasu tu spędziłam. W każdym bądź razie, dłużyło mi się. Wiedziałam, że Zayn tu przyjdzie, rozerwie Jeremy'ego na strzępy i zabierze mnie do domu. Och, mój królewicz na białym koniu. Pogłaskałam delikatną sierść Cooks, która siedziała przestraszona na moich nogach.
- Ta akcja nam nie wyjdzie, bo poinformowałaś swojego chłopaka, ale kolejnym razem, już ci na to nie pozwolę. Dobrze, że napisałaś do Malika. Przynajmniej zacznie się mnie bać - wymruczał Jeremy tuż nad moim uchem, a gdy jego dłoń wędrowała w stronę moich piersi, ktoś mocno go uderzył. Chłopak się przewrócił. Jak już mówiłam, z racji tego, że było ciemno, nie widziałam, kto tu jest. Więc, jakiś człowiek podciągnął mnie za ramiona do góry i zamknął w silnym uścisku.
- Prosiłem cię o coś, Soleil - szepnął Zayn, całując czubek mojej głowy. Wsunęłam ręce pod jego ramiona, przymykając powieki. Dopiero teraz poczułam oznaki zmęczenia.
- Przepraszam - oznajmiłam cicho, gładząc opuszkami palców jego plecy.
- Porozmawiamy o tym w domu. Chodź.
- Możesz mi powiedzieć, o czym myślałaś, gdy tam szłaś? - krzyknął poirytowany moim zachowaniem, Zayn. Czułam się mniej więcej tak, jakby on był moim ojcem, a ja dzieckiem, które dostało złą ocenę. Siedziałam wciśnięta w kanapę. Mulat spacerował od ściany do ściany, przede mną - Zainteresowało cię w ogóle to, jakie grozi ci niebezpieczeństwo z jego strony?
- Nie - burknęłam w odpowiedzi, co chyba jeszcze bardziej wkurzyło bruneta. Pociągnął za końcówki swoich włosów, wzdychając głośno.
- Soleil, cholera, zacznij się trochę zastanawiać nad tym, co robisz. Ostrzegałem cię, a ty i tak zrobiłaś swoje.
- Okej, daj już spokój - mruknęłam zniechęcona. Zayn machnął ręką i wyszedł z salonu. Nie wiem, gdzie się wybrał, ale drzwi trzasnęły, więc sobie poszedł. Pewnie będzie spał u siebie. Chyba nie można porównać tego do kłótni. Każde z nas potrzebowało chwili dla siebie. Położyłam się na kanapie i szczelnie okryłam kocem, który Malik tu zostawił rano. Momentalnie zasnęłam.
- Oczami Zayna.
Siedziałem z Thomasem w jakimś barze. Byłem naprawdę zły na Soleil. Zależało mi na niej i na jej bezpieczeństwie. Tłumaczyłem wielokrotnie, że nie może chodzić w tamte strony. Tej upartości, chyba nikt nie wybije jej z głowy.
- Mówię do ciebie - przyjaciel szturchnął mnie w ramię, po czym wypił kolejny kieliszek.
- Zamyśliłem się - potarłem palcami skronie, próbując się skupić na rozmowie z chłopakiem.
- Daj już spokój. Nic jej się nie stało - powiedział i kiwnął głową w stronę jakiejś dziewczyny, która wiła się na metalowej rurze. Nie wiem, co to było za miejsce, ponieważ byłem tu pierwszy raz. Od dłuższego czasu, interesuję się tylko So, dlatego od razu odwróciłem się plecami do tamtej blondynki. Ale chwila. Spojrzałem jeszcze raz. To Victoria. Na sto procent. Puściła oczko w moją stronę, a Thomas od razu się do mnie uśmiechnął.
- Znowu cię zaczepia. Mogłaby pomóc ci się rozluźnić.
- Nie wkurwiaj mnie, Tho - odwarknąłem, spoglądając na bruneta. Rzuciłem na bar banknot i zeskoczyłem z barowego krzesła.
- A ty dokąd?
- Wracam do Soleil - odparłem, wychodząc z klubu. Do domu swojej dziewczyny dotarłem w ciągu niecałych 5 minutach. Kellan spała w salonie. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok i ułożyłem się obok niej. Ucałowałem delikatnie jej kark i zasnąłem dosyć szybko.
- Oczami Soleil.
Poczułam, jak ktoś w środku nocy, ściąga mnie siłą z łóżka. Nie miałam nawet sił, aby otworzyć oczy i zobaczyć, kto to. Westchnęłam cicho, pozwalając się prowadzić. Kiedy poczułam zimne kafelki pod stopami, pisnęłam.
- Obudź się, Soleil - wymamrotał Zayn. Okazało się, że jesteśmy w łazience. Spojrzałam na niego skonsternowana - Idziemy biegać.
- Ale Zayn, jest środek nocy - jęknęłam, siadając na brzegu wanny.
- Jest dokładnie 8 rano. Czas, żebyś przywykła do wczesnego wstawania. Weź prysznic, jeśli chcesz. A jak nie, to po prostu ubierz coś wygodnego. Czekam na dole - rzucił zadowolony i wymaszerował z pomieszczenia. Przewróciłam teatralnie oczyma. Umyłam zęby, przemyłam twarz wodą i spięłam włosy w wysokiego koka. W pokoju ubrałam na siebie dresy i szeroki t-shirt, a do tego air maxy. Malik czekał na mnie w kuchni. Na początku, biegało mi się naprawdę dobrze. Nie czułam zmęczenia, ani nic. Ale z każdą chwilą, traciłam coraz więcej energii. Po mulacie nie było niczego widać. Ja przypominałam jakiegoś ogromnego buraka, a on czuł się wręcz, jak nowo narodzony.
- Nie dam rady - wyspałam, stając w miejscu.
- Oj chodź, nie marudź. Jeszcze kawałek - zachęcał mój chłopak. Odetchnęłam głęboko, nawet nie próbując mu dorównać. Biegłam swoim tempem. Stanęliśmy pod tym samym sklepem, w którym byłam wczoraj.
- Żartujesz sobie? Najpierw ochrzaniasz mnie za to, że tu przyszłam, a teraz sam mnie tu przyciągnąłeś?
- Dokładnie. Kupimy tylko wodę i wracamy do domu - Zayn ucałował moje spocone czoło. Ale chyba mu to nie przeszkadzało. Tym razem za ladą stał Jeremy. Był wyraźnie posłuszny, nawet nie zaczepiał Malika. Przecież on go wczoraj tylko uderzył. Może, gdy wyszedł z domu, rozmawiał z nim. Jednak szczerze w to wątpię. Spokojnie opuściliśmy tereny, na które nie wolno było mi wchodzić samej.
- Trochę cię nie rozumiem, Zayn - wymamrotałam, siadając na ławce w jakimś parku.
- W czym jest problem, skarbie? - spytał, uśmiechając się ciepło. Przyciągnął mnie z ogromną łatwością do siebie.
- Wczoraj powiedziałeś, że nie mogę tu przychodzić, a dziś znowu tu jesteśmy.
- Bo jak ja jestem z tobą, możesz chodzić wszędzie, rozumiesz? - chłopak uniósł pytająco brew. Kiwnęłam głową.
- Kocham cię - szepnęłam, przyciskając usta do jego ust.
- Ja też cię kocham, maleńka.
***
Jeszcze 4 rozdziały przed nami i koniec pierwszej części. Nie obiecuję, że druga się pojawi. Nudzi mnie już to opowiadanie, cóż. Komentarzy praktycznie brak, więc zero motywacji.
Akurat mi podoba się to opowiadanie nie rezygnuj tak łatwo
OdpowiedzUsuńTwój
OdpowiedzUsuńblog jest na prawdę świetny. Dopiero dzisiaj rano zaczęłam go czytać i
właśnie skończyłam. Pisz dalej, nie poddawaj się.. lepiej miec kilku
zaufanych ludzi, niż tysiące piszących cały czas to samo.. wiem co
mówie.. :)
Nie poddawaj się masz talent a liczba komentarzy o niczym nie świadczy to opowiadanie cholernie wciąga pisz dalej
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i w ogóle całe opowiadanie. Cóż, szkoda, że druga część może się nie pojawić.. jestem jednak zadowolona, z tego, że chcesz dokończyć tą. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńPs. Mam pytanie na temat opowiadania "Confident".. Pojawi się? Miałam zamiar skomentować, dodać jakiś komentarz ale jest zablokowany dla osób anonimowych, hs..